ziko303 zapiski z M40

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2413
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

CZW 23.07.2015

Dzisiaj porcyjka ćwiczeń i BS 8,4 km. Pogoda była już bardziej łaskawa niż wczoraj, jakieś 23 stopnie. Generalnie dalej ciepło, ale porównując z wczorajszym dniem to niemal chłodno :hahaha: . Tempo 6:09 min/km, średnie tętno 135. Jutro wolne, a w sobotę planuję wypad do Sobótki i zrobienie 25-30 km po Masywie Ślęży i Raduni.
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2413
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

SB 25.07.2015

Tak jak planowałem wybrałem się wczoraj do Sobótki, żeby trochę potrenować w górskich warunkach przed Chudym Wawrzyńcem. W planie miałem dystans około 25 km, no może w porywach do 30. Trasa zaplanowana, wszystko wydawało się jasne i proste. Około 13 zostawiłem moją rodzinkę przy schronisku Pod Wieżycą i ruszyłem na szlak. Na początek żółtym na Ślęzę, cały czas pod górę, więc biegania nie było za dużo. Na szczycie zameldowałem się po około 41 minutach. Potem czerwonym szlakiem w kierunku Sulistrowiczek. Tutaj nastąpił pierwszy zonk :hej: przegapiłem szlak i zgubiłem go, przez co zamiast na Przełęczy Słupickiej znalazłem się na Przełęczy Sulitrowickiej, czyli znacznie dalej. Nie zmartwiło mnie to jednak jakoś specjalnie i ruszyłem dalej, tak jak planowałem niebieskim szlakiem. Niestety w pewnym momencie znalazłem się na zielonym. Też dobrze :hahaha: Potem znowu odnalazłem niebieski i wydawało się, że jestem w domu. Cały czas coś mi nie pasowało, po której stronie jest Ślęża. Ale nic to napierałem dalej. Na Garminie pyknął 20 km a Ślęża cały czas daleko. W końcu wybiegam z lasu na drogę i.... jestem znowu na Przełęczy Sulistrowickiej :taktak: Zamiast w kierunku Ślęży, pobiegłem na Radunię czyli tam gdzie miałem biec gdybym nie zboczył na zielony szlak. Nie pozostało mi nic innego jak wrócić czerwonym szlakiem po swoich śladach pod Wieżycę. Sęk w tym, że miałem już chyba z 23-24 km na liczniku i z tego co pamiętałem, jeszcze jakieś 10 km z podejściem pod Ślężę. To było ciężkie 10 km, ale jakoś udało mi się wdrapać na szczyt, a potem "niby" zbiec Pod Wieżycę. Całość zamknęła się w ponad 33 km, z przewyższeniem 1.300 m. Trochę mimo woli wyszedł mi dobry trening, no i zostało jeszcze trochę szlaków do zwiedzania :hej: .
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2413
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

WT 28.07.2015

Niedziela wolna po górskim bieganiu. Zeszły tydzień to 64 km, dobry wynik. Wczoraj ćwiczenia core i machanie hantelkami. Dzisiaj w planie BS, ale w trakcie postanowiłem rozbujać się przez 1 km. Jutro czekam mnie letnia odsłona City Trail, więc chciałem sprawdzić czy potrafię biec w okolicach 4:30. Potrafię :hahaha: wyszło 4:24. Całość 8 km.

Jutro tak jak wspominałem City Trail, mam zamiar pobiec bez spinki, sprawdzając tempo co 1 km. Zobaczymy co z tego wyjdzie, średnia w okolicach 4:45 byłaby wskazana. W piątek maraton sztafetowy na Torze Wyścigów Konnych i to w nocy. Będzie się działo, oby tylko achilles nie zepsuł zabawy :spoczko:
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2413
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

ŚR 29.07.2015

City Trail On Tour - 5 km

Dzisiaj start na crossowej pętli w Lasku Osobowickim. Ostatnio nie biegam żadnych szybszych treningów, więc forma była niewiadomą. Postanowiłem nie kontrolować tempa, poza odcinkami 1 km i autolapem w Garminie. Pierwszy kilometr 4:34, na początku tłum i bardzo wolno, czyli drugie 500 m musiałem pobiec zdecydowanie poniżej 4:30. Za szybko na dziś. Drugi już zgodnie z planem 4:41, na trzecim domyślam się, że lekko zwolniłem i faktycznie 4:46. Czwarty kilometr to u mnie zawsze kryzys (w biegu na piątkę oczywiście :oczko: ), poszło to bardzo słabo 4:54. Na szczęście zmartwychwstałem i ostatni kilometr był najszybszy 4:29, z finiszem po 3:35 :sss:. Szkoda, że skopałem to tak taktycznie, bo było można złamać dzisiaj 23 minuty, co udało mi się tylko 2 razy. Na życiówkę nie było szansy, nie na tej trasie i nie w tym okresie treningu w jakim jestem. Tak czy owak okazało się, że to był mój trzeci wynik na 5 km w życiu - 23:12 (wg mojego zegarka). Szybciej pobiegłem tylko na trasie Parkrun, ale tam jest płasko i bez zakrętów. Zatem chyba powinienem być zadowolony.
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2413
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

PT/SB 31.07/01.08.2015

Nocny Sztafetowy Maraton Piastowski

Wczorajszy wieczór/noc spędziłem na maratonie sztafetowym, który WKB Piast urządził na Torze Wyścigów Konnych na Partynicach we Wrocławiu. Zasady były proste 4 osoby, zmiana po każdym okrążeniu (ciut ponad 2 km). Każdy zawodnik ze sztafety musiał pokonać minimum 3 okrążenia. Nasz team bieg równo, każdy po 5 okrążeń. Można powiedzieć, że to był taki trening interwałowy 5x2 km na przerwie około 25 minutowej :hej: Byłem pierwszy na zmianie, więc pierwsze okrążenie biegłem jeszcze w szarówce (start był o 21.00). Od drugiego było już ciemno i trzeba było używać czołówki. Stawka się rozciągnęła, więc często biegło się samemu. Niektórzy nawet cisnęli bez oświetlenia :szok: Generalnie trasa crossowa, po trawie co miało wpływ na tempo, które w moim przypadku spadało z każdym kolejnym okrążeniem. Zawsze na początku za szybko (adrenalina związana ze zmianą), potem zwalnianie, potem kryzys i na końcu przyśpieszenie :hej: Nasz wynik to 3:05 i 14 miejsce na zdaje się 30-40 zespołów. Wg Garmina przebiegłem 10,23 km, w czasie 46:21, co daje średnie tempo 4:32, średnie tętno 176, maksymalne 193.
Wielkie dzięki dla Piasta, za kolejną super imprezę z pięknym medalem, który po złączeniu czterech tworzył całość. Dzisiaj czuję zupełnie inne mięśnie niż zazwyczaj po bieganiu, więc trening był dobry. Jutro szykuję się na coś dłuższego, ale zobaczymy jak to będzie. Za tydzień o tej godzinie powinienem był w okolicach 40 km Chudego Wawrzyńca :sss:
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2413
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

ND 02.08.2015

Dzisiaj długie wybieganie. W planie było około 30 km. Wystartowałem z supportem w postaci żony na rowerze. Plan był taki, żeby co 5 km podkręcać delikatnie tempo. Udawało się do 25 km. Ostatnią piątkę, a raczej 4,3 km już odpuściłem i wróciłem do tempa z pierwszej piątki. Ogólnie wyszło tak:

1. 5 km / 6:12
2. 5 km / 6:08
3. 5 km / 5:55
4. 5 km / 5:52
5. 5 km / 5:46
6. 4,3 km / 6:13

Całość 29,27 km, 6:01 min/km, 148 średnie tętno. Wniosek jest taki, że trzeba mocno popracować do maratonu we Frankfurcie, żeby osiągnąć wynik w okolicach 3h50min. W przyszłym tygodniu regeneracja, może ze dwa krótkie BS i w sobotni wczesny poranek ruszam na trasę Chudego Wawrzyńca :sss: .
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2413
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

WT 04.08.2015

Dzisiaj lekkie rozbieganie po niedzieli. 4 km wolno i jako, że biegło się przyjemnie (mimo temperatury 28 stopni po 21.00) ostatni kilometr postanowiłem przyśpieszyć. Wyszedł w tempie około progowym 5:00. Dalej rozciąganie i ćwiczenia z taśmami. Jutro też lekkie rozbieganie i tyle. W sobotę (mam nadzieję) stanę się ultramaratończykiem :hej: .
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2413
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

ŚR 05.08.2015

Dzisiaj BS bez szaleństw. Nieco ponad 7 km, średnio po 6:13 i 136 bpm. Potem rozciąganie. Czwartek, piątek wolne :spoczko: .
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2413
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

Było ciężko ale się udało :ble: czas zdecydowanie gorszy niż planowałem, ale warunki ciężkie. 53 km, 9h35min. Więcej postarał się napisać jutro.
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2413
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

SB 08.08.2015

Chudy Wawrzyniec 50+

4.00 rano, pochodnie, tłum zawodników i sporo kibiców. Tak zaczął się Chudy Wawrzyniec. Jako, że debiutowałem w biegu na dystansie ultra zdecydowałem się na dystans 50+. Zaopatrzony w kilka żeli, dwa batony i około 2,5 litra wody ruszyłem powoli ku przygodzie :oczko: . Pierwsze 7 km to asfaltowa droga, głównie pod górkę, ale było też w dół. Początek wymarzony, żeby się rozgrzać (cokolwiek to znaczy w sytuacji temperatury około 20 stopni o poranku). W okolicach 7 km, skręcamy na szlak. Kolejny odcinek asfaltowy czeka nas przed metą czyli za około 45 kilometrów. Pierwsze podejście spokojne, słońce wschodzi. Rachowiec zaliczony – żyć nie umierać :hahaha: . Robi się coraz cieplej, ale cały czas jest przyjemnie, chociaż zapotrzebowanie na płyny jest dość duże. Drugi poważniejszy szczyt Kikuł, jest już trudniej, ale nadal super. Dobrze się nastawiłem, bo pomimo tego, że to już okolice 20 km czuję się dobrze i nie mam żadnego kryzysu czy zwątpienia. Następna wspinaczka już na jeden z dwóch najwyższych punktów – Wielka Racza czyli około 1200 m n.p.m. Tutaj już wchodząc wizualizowałem sobie, co kupię do picia w schronisku. Wymyśliłem, że colę i piwo bezalkoholowe :hej: . Już jakiś czas piłem wodę z bukłaka (bidon już dawno opróżniłem) i chciałem też uzupełnić zapas, bo nie wiedziałem ile tam mogło zostać. W końcu udało się wdrapać, ale okazało się, że kolejka ultrasów w schronisku jest na co najmniej na 10-15 minut stania :szok: . To było około 26 kilometra. Jako, że wydawało mi się, że punkt żywnościowy na Przegibku jest na 32-33 kilometrze stwierdziłem, że ruszam dalej, bo wody spokojnie powinno mi starczyć. Po chwili zobaczyłem tabliczkę Przgibek 3h15min. To dało mi do myślenia, niemożliwe żeby dystans 5 -6 kilometrów dla turystów był planowany do przejścia w takim czasie. W końcu kogoś pytam i okazuje się, że punkt jest na 37 kilometrze. Zaczynam lekko panikować, że zabraknie mi wody, a temperatura już mocno podskoczyła. Po drodze na Przegibek jeszcze Jaworzyna i zaczynam łapać kryzys. Racjonuje sobie wodę, bojąc się że mi zabraknie. Później okazało się, że nie było takiej potrzeby, ale strachu się najadłem. A Przegibka ciągle nie było widać. W końcu jakoś dowlokłem się do punktu. Niestety trzeba było zejść do przełęczy i wrócić z powrotem na szlak, co psychicznie było ciężkie. Po jakiś 10 minutach na punkcie żywieniowym ruszam dalej, już dość mocno wymęczony. W okolicach 40 km miało być rozejście tras 50 i 80 km. 40 km minął, cały czas pod górę, w pewnym momencie prawie na czworakach, a punktu nie ma. Chociaż to kompletnie irracjonalne zaczynam myśleć, że może jakoś go ominąłem i teraz umrę na 80 km trasie :hahaha: . Na szczęście w końcu szczyt – Wielka Rycerzowa (znowu około 1200 m n.p.m) i uderzam w dół. Po chwili pojawia się bacówka pod Rycerzową Górą i postanawiam napić się coli. Już nie interesuje mnie jakim będę miał czas. Po prostu chcę na chwilę usiąść i wchłonąć trochę cukru. Około 10 minut mija szybko, na pogadankach z towarzyszami niedoli :oczko: . Niestety bardziej doświadczony zawodnik mówi nam, że to nie koniec bo czekają nas jeszcze dwa podejścia z Mańcułem na czele. Lekko zrezygnowany ruszam powoli dalej. Po jakimś czasie chyba cola zadziałała, bo zaczynam biec i kryzys jakby nieco minął. A potem zaczyna się znowu wspinaczka. Już 46 kilometr – jednak jest jakieś życie po maratonie :hej: . W końcu w okolicach 48 kilometra jestem na szczycie, do mety 5 km o czym informuje tabliczka i napis na słupku „teraz już tylko w dół”, który ma napawać optymizmem :hejhej: . Niestety to już nie był moment na optymizm. Szlak w dół biegnie stromo, po luźnych kamieniach. Poruszam się jak zombie. Tempo niewiele szybsze niż na podejściach. Na domiar złego kończy się las i zaczyna prawdziwa patelnia. Godzina około południowa, więc słońce daje do wiwatu. To było najdłuższe 5 km w moim życiu. Nie wiem nawet ile to trwało pewnie około godziny. Nie jestem w stanie biec i jest mi już wszystko jedno. W końcu jestem w Ujsołach, ledwo człapię do mety zmuszając się na ostatnich metrach do truchtu. W końcu jestem – czas 9h36min i 53 km. Czyli dobrą godzinę dłużej niż zakładałem. Nie bardzo mam siłę się cieszyć czy mówić cokolwiek. Kiwam głową żonie, że jest ok i krokiem zombie idę do strumyka pełnego innych zawodników.

Tak w dużym skrócie to wyglądało. Może z relacji to nie przebija, ale było fantastycznie :taktak: . Na pewno będę chciał wrócić za rok i przynajmniej zejść poniżej 9h. W sumie jak to analizuję to najwięcej pracy czeka mnie nad głową. 40 kilometr nie oznacza automatycznie śmierci :hahaha: . O ile pierwszą część dystansu świetnie oswoiłem, to po 40 kilometrze, niepotrzebnie centrala kazała mi się mazać i użalać na sobą, nic takiego się nie działo. Coś tam bolało jak i 10 km wcześniej, po prostu trzeba to zignorować. Może wmówić sobie, że uderzam w 80 km i potem odbić na 50 km? :hej: Wczoraj już samopoczucie dobre, dzisiaj praktycznie nic mnie nie boli, więc mam plan na lekkie rozbieganie. Idzie jesień, więc wracam na ulicę :oczko: , ale jeżeli zdrowie tylko będzie pozwalało, to przyszłe lato będzie należało do gór :taktak: .
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2413
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

PN 10.08.2015

BS 4,4 km. Regeneracja po Wawrzyńcu, potem rozciąganie. Wielkich strat nie ma, nogi ciężkie, ale jakiś większych strat brak :hej:
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2413
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

ŚR 12.08.2015

Dzisiaj 5 km po okolicznych polnych drogach z dzieciakami na rowerach. Ostatni kilometr szybciej po około 5:05. Przy okazji odkryłem nową pętle crossowo-polną, która ma 5 km i mogę zahaczać o dom, żeby się napić. To będzie teraz częstsze miejsce moich treningów.

Co do dalszej części sezonu, to w piątek wyjeżdżam na urlop. Chcę tam trochę pobiegać, ale bez szaleństw, bo pewnie temperatury na to nie pozwolą. Przed maratonem we Frankfurcie zaplanowałem sporo startów kontrolno-treningowych. Generalnie w środy mam zamiar robić tempa maratońskie lub progowe, w weekend zawody w ramach treningów szybkościowych. Pierwszy start we wrześniu - Bieg Lechitów. Dobrze byłoby pobiec najlepszy półmaraton w sezonie, na życiówkę nawet się nie zasadzam. Atak na nią nastąpi dopiero po maratonie.
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2413
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

ND 16.08.2015

Pierwszy dzień na urlopie. W Chorwacji bez słońca, ale duszno jak cholera. 5 km BSu po pofałdowanej trasie dało mi w kość. Tętno średnie 148, przy tempie 6:00. Trasa przyjemna, będę na niej trenował przez najbliższe dni.

PN 17.08.2015

No i wczorajsza duchota przełożyła się na deszcz, które z małymi przerwami pada od wczoraj. Dzisiejszy trening kończyłem w ulewie. Dzisiaj 7 km w tym 5 x 220 m podbiegu. Tempa na podbiegach od 3:50 do 3:38, czyli jak dla mnie mocno. Na urodziny dostałem wałek do masowania i katuję nim achillesa. Po pierwszej sesji zaczął boleć, ale mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2413
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

WT 18.08.2015

Pogoda urlopowiczów w Chorwacji nie rozpieszcza, ale biegacze nie narzekają :hahaha: W nocy znowu burza, więc rano warunki do biegania były jako takie, chociaż zacząłem zbyt późno (około 7.30), więc duchota i słońce (dzisiaj słoneczny dzień) dały w drugiej części w kość. Generalnie dzisiaj wyszedł mi taki cross/fartlek. Na 9 km 77 m w górę, trochę kamieni. Średnie tempo 5:32 min/km, ale było mocno zmienne. Najlepszy kilometr 4:28, ale było z górki :spoczko: Średnie tętno 150, maksymalne aż 184. Fajny trening, który powinien dać podbicie formy. Jutro na pewno wolno i raczej krótko. W czwartek wolne.
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
Awatar użytkownika
ziko303
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2413
Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
Życiówka na 10k: 45:16
Życiówka w maratonie: 3:48:40
Lokalizacja: Wro

Nieprzeczytany post

PT 21.08.2015

Jednak środę zrobiłem wolną. W czwartek przemieściłem się do Słowenii, w okolice jeziora Bled. To prawdziwy biegowy raj. Temperatura około 20 stopni i mnóstwo ścieżek, bocznych dróżek, podbiegi, zbiegi i widok na całkiem wysokie góry, które są w okolicy (prawie 3 tys m n.p.m.). Dzisiaj prawie 16 kilometrowy trening w mocno zmiennym tempie, było też trochę podbiegów (263 m w górę). Całość po 5:28 wyszła, ale były ze dwa kilometry poniżej 5:00. Widoki podczas biegu wokół jeziora Bled - bezcenne :taktak: Mam zamiar zrobić tutaj 3 dobre treningi, są ku temu tereny.
Blog

Komentarze

5k 21:55 (2018) / 10k 45:16 (2020) / HM 1:40:34 (2017)/ M 3:48:40 (2016)

Obrazek
ODPOWIEDZ