ostatnio trochę takbeata pisze:Charm, a Ty nie za dużo przypadkiem pracujesz? Nie odbywa się to kosztem zdrowia? Fajnie, że lubisz swoją pracę, ale nie ma co przeginać ... ja tam uważam, że praca - zawodowa - to konieczność, ale należy ją ograniczać do niezbędnego minimum, a czas wolny od niej przeznaczać na inne pasje ...
ale mam nadzieję, że niedługo sytuacja się unormuje...
przez dwa lata był wzgledny spokój, tzn roboty zawsze było, ale spokojnie ze wszystkim się wyrabiałam, i pomogałam ludziom z innych działow jak mieli jakieś problemy...
a potem kilka instytucji postanowiło umilić nam życie...
a potem kobieta, która zajmowała się pewną działką z dnia na dzień wybyła z firmy...
a że to działka, która musi być robiona na bieżąco, i ktoś musiał, w dodatku ktoś, kto jest w stanie to ogarnąć, itd (ryzyko dość spore, ewentualne sankcje za zawalenie czegoś też...), no to ogarniam...
jak ogarnę, zautomatyzuję, i tak dalej, to będzie znowu spokojnie, ale najbliższe parę miesięcy zapowiada się jeszcze dość hardcorowych...
ale, jak nie ja to kto
w końcu, "rzeczy niemożliwe załatwiamy od ręki, cuda zajmują nam więcej czasu"
(taka kartka wisi przy wejściu do naszego działu)
taka sytuacja w firmie o taka ciężka działka do ogarnięcia na już też ma plusy... pomijając ciekawe wyzwanie (pod niektorymi względami bardzo ciekawe i mi się to podoba), to też sporo się dowiedziałam o ludziach, z którymi pracuję
na paru osobach się zawiodłam (ale to dosłownie dwie osoby), a kilka innych - przekonałam się, że są w tej firmie ludzie, którzy nawet ryzykując, narażając siebie itd mi pomogą, że naprawdę mogę na Nich liczyć
i dam radę
a co do świąt
lubię święta
mój były nie lubił, próbował mnie przekonać, że po co, itd, ale ja zawsze jakoś tak...
może dlatego, że uwielbiam gotować, piec, itd, i ogólnie lubię wszelakie "jedzeniowe" imprezy, kiedy mogę gotować i piec dla innych, lubię robić dekorację, jak miałam ciut więcej czasu, to wysyłałam ręcznie robione kartki, itd,
no i fakt, że nie idę do pracy, że można się wyspać, jest więcej czasu dla siebie
w tym roku na święta w dużej mierze wybywamy - tzn ja dzisiaj pichcę, piekę, itd, jutro do mojej mamy, pojutrze rodzice tż-ta
przynajmniej sprzątanie mogłam sobie odpuścić, posprzątam za tydzień
w między czasie przynajmniej raz z tż-tem pobiegamy
a żeby nie było za różowo - coś mnie biodro zaczęło pobolewać...
jak mogę je wzmocnić, albo ćwiczyć?
na kolana robię przysiady (Doroteczka ), a biodro już któryś raz po biegu się trochę odzywa.. nie jakoś mocno, ale jednak...
papilonka - straszne są takie infekcje, zwłaszcza, jak nie wiadomo, co to jest....
mam nadzieję, że szybko przejdzie
i ogólnie wszystkim życzę dużo zdrowia (żadnych infekcji, kontuzji, itd...), długich, szybkich biegów, spełnienia marzeń, i spędzenia tych świąt dokładnie jak, jak to sobie wymarzyłyście, czy to w rodzinnym gronie, czy biegając, czy samotnie w górach - żeby były dokładnie takie, jak powinny