Kompensacja wydatku energetycznego

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
Awatar użytkownika
Bogil
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1908
Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

Obrazek
Źródło: Constrained Total Energy Expenditure and Metabolic Adaptation to Physical Activity in Adult Humans - Herman Pontzer

To przykre ale od pewnego momentu zwiększenie kilometrażu nie powoduje generowania większego dziennego wydatku energetycznego. W świetle tych faktów trzeba powiedzieć, że skuteczna redukcja tkanki tłuszczowej u osób aktywnych wykracza daleko poza ramy samych kalorii. To znaczy w kwestie trybu życia, proporcji makroskładników, poziomu neuroprzekaźników, a nawet stanu psychicznego. Balans jest potrzebny wszędzie.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Ja wiem, czy przykre?
Wg mnie to pokazuje tylko to, co osoby świadome i tak wiedzą: że aby schudnąć, nie wystarczy tylko biegać ani nawet dużo biegać. I w ogóle, żeby skutecznie schudnąć, lepiej mniej biegać a więcej ćwiczyć, wszechstronnie, i konsekwentnie.
Oraz zmienić całokształt, że tak powiem: zwyczaje żywieniowe, dietę, tryb życia, mentalność itp.
Trudna sprawa, ale życie ogóle nie jest łatwe ;).
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13294
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Tez mi sie wydaje, ze doswiadczeni sportowcy takie proste rownania znaja:
wiecej sportu to nie znaczy wieksze spalanie kalorii.

Jezeli ja patrze ile nakladaja na talez moi koledzy w pracy a ile ja zjadam trenujac 10-12h na tydzien.

Odchudzanie zawsze w kuchni. :taktak:
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Rolli pisze:Jezeli ja patrze ile nakladaja na talez moi koledzy w pracy a ile ja zjadam trenujac 10-12h na tydzien.
To mnie zawsze zadziwia i zadziwiać nie przestanie, że to ludzie uprawiający sport myślą o tym, co i ile jedzą i jedzą świadomie, a ludzie nie uprawiający sportu czasem nie mają żadnych hamulców w tym obszarze ...
Awatar użytkownika
Bogil
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1908
Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

Mnie bardziej dziwi to, że są ludzie którzy podświadomie wybierają tak dobrze, że bez względu na treningi i diete nie mają z tym problemów. Tak jakby mniej kompensowali. W dietetyce jest baardzo dużo psychologii i chemii mózgu. To nawet bardziej ważne niż jakies tam rozkłady makroskładników. Gdyby umieć regulować wydatek energetyczny i apetyt chemią mózgu to długofalowo dałoby to najlepsze efekty. Nikt całe życie nie chce uważać, eliminować coś lub liczyć kalorie.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Bogil pisze:Nikt całe życie nie chce uważać, eliminować coś lub liczyć kalorie.
No tak, ale tak naprawdę dla większość z tych, którzy niby "uważają" to właśnie to "uważanie" nie jest problemem, a czymś zupełnie naturalnym. Ja np. nie muszę uważać na to, co jem, bo nie potrafię zjeść dużo i byle jak. I tak miałam zawsze. Może to też trochę kwestia wychowania, u mnie w domu zawsze jadło się umiarkowanie i "zdrowo". Co wcale nie stoi w sprzeczności z tym, że lubię jeść. To taka higiena życia, tak myślę, no i oczywiście kwestia mózgu, psychiki.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13294
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Tak. Bardzo duze znaczenie ma wychowanie i wplyw rodzicow na pozniejsze odzywianie dzieci. Jak ja pomysle o tym jak u nas w domu obiad byl zjedzony po 7 minutach (zupa i drugie danie) a jak dlugo sie je we Francji albo we Wloszech. Jak widze znajomych, ktorzy 2 ziemniaki jedza przez 2,5 godziny :hej: dyskutujac, delektujac sie i popijajac winem.
Tez to co na talerzu, mozna sie nauczyc lub wynosi sie z wychowania.

Jak to sie nauczysz i bedziesz praktykowal przez dluzszy czas, wtedy przestaniesz liczyc kalorie i sie ograniczac. Po prostu nałożysz na talerz automatycznie duzo, duzo mniej.
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Kurcze... No ja niestety nalozylbym na talerz duzo duzo wiecej niz nakladam :trup: ale nikt nie mowil, ze bedzie lekko ;)

Za to moje posilki jak juz nie moga byc obfite to staja sie kwintesencja esencji pod wzgledem wygladu i smaku. Jak juz nie moze byc duzo to niech bedzie smacznie i ladnie :hejhej: przynajmniek jak mam na to czas ;)
Awatar użytkownika
Lisciasty
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 978
Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

To długie jedzenie jest fajne, ale niektórzy z tym przeginają, jadłem raz obiad z jedną skośną kobitką,
ona 4 liście sałaty i garść zielska (sałatka przed głównym daniem) dziubała ze 40 minut, to już czasami podpada
pod jakieś skrzywienie psychiczne ;)
Jak się ma czas to można jeść obiad i te 2,5 godziny, ale to musimy najpierw złupić trochę kolonii i dzikich krajów,
żeby zbudować sobie na tyle duże bogactwo, aby jak Francuzi móc sobie pozwolić na niezobowiązujące przerwy w pracy ;)
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Amator, który doszedł treningiem do takich objętości wykonywanych regularnie, które nie dają już same w sobie efektu zjazdu z wagi zapewne jest już tak wycieniowany, że dalsza jazda w dół nie byłaby dla niego bardzo korzystna albo i niekorzystna. Optymalna waga startowa to nie jest waga najniższa, od pewnego momentu zyski są mniejsze niż straty. Prawie każdy kto biega czy uprawia inne sporty wytrzymałościowe ma swego rodzaju obsesję czy drugą pochodną obsesji, ze powinien być lżejszy. Gdybym powiedział wszystkim, którzy mnie znają a nie biegają, że jestem za ciężki to by każda z takich osób powiedziała, ze jestem zdrowo pierdolnięty. I to zapewne jest prawda niestety :hahaha: U mnie walka rozgrywa się wyłącznie o dojście do optymalnej wg mnie wagi startowej i to wymaga niewielkich wyrzeczeń i w niewielkim czasie.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
Bogil
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1908
Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skawina

Nieprzeczytany post

Lisciasty pisze:To długie jedzenie jest fajne, ale niektórzy z tym przeginają, jadłem raz obiad z jedną skośną kobitką,
ona 4 liście sałaty i garść zielska (sałatka przed głównym daniem) dziubała ze 40 minut, to już czasami podpada
pod jakieś skrzywienie psychiczne ;)
Jak się ma czas to można jeść obiad i te 2,5 godziny, ale to musimy najpierw złupić trochę kolonii i dzikich krajów,
żeby zbudować sobie na tyle duże bogactwo, aby jak Francuzi móc sobie pozwolić na niezobowiązujące przerwy w pracy ;)
HAHAHHAHA - jesteś moim idolem!
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

mihumor pisze:Amator, który doszedł treningiem do takich objętości wykonywanych regularnie, które nie dają już same w sobie efektu zjazdu z wagi zapewne jest już tak wycieniowany, że dalsza jazda w dół nie byłaby dla niego bardzo korzystna albo i niekorzystna. Optymalna waga startowa to nie jest waga najniższa, od pewnego momentu zyski są mniejsze niż straty. Prawie każdy kto biega czy uprawia inne sporty wytrzymałościowe ma swego rodzaju obsesję czy drugą pochodną obsesji, ze powinien być lżejszy. Gdybym powiedział wszystkim, którzy mnie znają a nie biegają, że jestem za ciężki to by każda z takich osób powiedziała, ze jestem zdrowo pierdolnięty. I to zapewne jest prawda niestety :hahaha: U mnie walka rozgrywa się wyłącznie o dojście do optymalnej wg mnie wagi startowej i to wymaga niewielkich wyrzeczeń i w niewielkim czasie.
Tu się akurat nie zgodzę, nie możesz uogólniać swojego przypadku na wszystkich. W szczytowym momencie objętościowym moich treningów doszedłem do ponad 15h tygodniowo, to jest bardzo dużo. A masa ciała zatrzymała się na poziomie 10-15% tkanki tłuszczowej i reagowała w zasadzie wyłącznie na zmianę proporcji makroskładników, a nie na ilość zawartych kalorii.
No chyba żeby założyć, że moja optymalna masa startowa ma miejsce przy 10% tkanki tłuszczowej, ale do tego podchodziłbym ostrożnie ;).
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Nie dostrzegam u siebie korelacji między dużą ilością godzin treningowych a widocznym spadkiem wagi, musiałbym się głodzić co przy takim treningu jest bez sensu. Takie coś to miałem widoczne jak byłem na innym etapie, teraz jest to trudne i występuje w przedziale 1 kg może. Trudno oszacować optymalną wagę startowa np ilości tkanki tłuszczowej niemniej dla amatora 10% to niezły wynik, zapewne nie każdy taki może nawet uzyskać i może tak właśnie być, że ok 10% to optimum, zwłaszcza dla nie młodzieńców.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
ODPOWIEDZ