Adam Klein pisze: żeby wykorzystywać interwał wtedy kiedy musimy się jakoś przesunąć a inne środki wykorzystaliśmy bądź jeśli wiemy, że to na nas działa. Ja nie neguje tego, że na kogoś taki typ treningu działa.
Mój materiał ma pokazac altenratywy jakie mamy.
Adam, nie rozumiem do końca. Poczekam na kolejne części materiału, ale tego co zacytowałem powyżej nie rozumiem: wynika z tego, że traktujesz interwał jako jakąś ostateczność, co jak antybiotyk. Do stosowania "kiedy musimy" i "kiedy na pewno wiemy, że zadziała". Tylko nie klei mi się tutaj coś:
1) żeby wiedzieć, że coś na Ciebie działa, to musisz wcześniej to na sobie testować. Skąd inaczej wiedzieć?
2) co oznacza: "inne środki wykorzystaliśmy"? Zawsze są inne środki, które można (zamiennie) zwiększac w nieskończoność. np. kilometraż. Można zwiększać o kilka km tygodniowo (a co 3 tydzień zmniejszać) aż dojdziemy do 500km/miesiąc. Potem można sterować, wrzucać BC2, wyrzucać BC2, robić podbiegi i nie robić podbiegów itp itd. Jak ktoś sie uprze, to może i 20 lat testować "inne środki" nie dotykając interwału.
3) skąd przekonanie (bo tak ja to widzę), że interwały są jakimś zabójstwem? Od jakiegoś czasu biegam sporo szybszych odcinków (ale rozpisanych z głową) i póki co to czuję się lepiej niż gdy więcej biegałem wolno. Nie czuję się tak zamulony, mam większy komfort (zapas?) na prędkościach, lepiej czuję się z tym psychicznie. Podchodząc do zawodów 10km nie przeraża mnie predkość - wiem, że biegałem sporo dużo szybciej więc dam radę. Cześć znajomych na mój trening patrzy "dziwnie", ale potem idą na zawody i już stojąc na starcie się boją czy dadzą radę "bo to szybko jest". A jak ktoś, kto nie biegał treningów szybszych niż 3:50 ma wierzyć w to, że przebiegnie dychę w 40 minut? Przecież to tylko 10 sekund wolniej niż najszybsze rozpisane treningi... A puść delikwenta na 3x1km po (3:35-3:40) albo na szybkie 6-10x400m - spokojnie te treningi domknie i już zupełnie inaczej psychicznie wygląda. Wtedy 4:00 nie przeraża, mało tego nawet jak pobiegnie się ciut szybciej i na zegarku świeci 3:57 to spokojnie patrzysz "trzeba lekko zwolnić", a nie "ło matko, za szybko, bieg spalony" - jak ma być życiówka, to najpierw musi paść jeszcze przed biegiem w głowie.
A i żeby nie było - powyższe również nie wynika z żadnej spisanej wiedzy - ot, z rozmów i przemyśleń.