Godziny treningu a wydolność organizmu

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Całe swoje biegowe życie biegałem rano, głównie ze względu na to, że miałem pusty żołądek i jedzenie mi nie przeszkadzało. Interwały, wybiegania, II zakres wszystko i generalnie nigdy nie miałem z tym problemu. Oczywiście u mnie rano to co innego niż u sosika bo ja wychodzę biegać koło 8. Ostatnio musiałem zmienić trochę tryb treningów i 2 akcenty w tygodniu robię wieczorem po całym dniu pracy i 2 tygodnie czegoś takiego to była mordęga. Gdy przychodził czas, że dzieci już spały organizm mi mówił "dobra jeszcze rundka z psem, kąpiel i do wyra", a tu kuku. Trzeba było założyć buty i iść trzaskać 8x1000 :bum: Po 2 tygodniach już nie mam takiego problemu, jest jak rano czyli mam iść to idę. Wracam, jem kolacje (albo i nie) myję się i idę spać. Na następny dzień wstaję nieprzytomny ze sztywnymi nogami i idę na BS-a i te BS-y to najcięższe BS-y jakie robię :hahaha:
New Balance but biegowy
C3PO
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 156
Rejestracja: 12 lip 2016, 20:15
Życiówka na 10k: 41:56
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Radom

Nieprzeczytany post

Beata rzeczywiście czepiłem się tylko jednej rzeczy z wypowiedzi kolegi. Pewnie dlatego, że tak jak napisałem wcześniej u mnie z tego porannego biegania najgorsze jest zerwanie się w środku nocy na nogi. Nogi z rana też mam sztywne ale po krótkiej rozgrzewce wszystko przechodzi. Co do wydolności to ciężko mi coś więcej ocenić, bo nie trenuję tak mocno jak większość piszących w tym wątku, a bieganie wieczorem po pracy to u mnie wielka rzadkość.

Z zasypianiem to i ja niestety mam problem. W pracy co prawda nie mam z tym większych problemów ale czasem już o 21 same się już zamykają. Jak tylko się umyję i położę do łóżka to zmęczenie w jakiś magiczny sposób odchodzi i muszę niestety swoje odleżeć zanim zasnę.
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

No to ja po rannym bieganiu mam kupę energii, wchodzę do pracy i od razu z kopyta, żadnego rozbiegu, kawy, skupiania się. Fakt, są zejścia ale cykl jest mniej więcej stały i tylko się przesuwa w stosunku do "normalnego" wstawania. Tylko teraz mnie męczy to, że wstaję biegać, ciemno, wracam z biegania, ciemno. Wcześniej to dało radę chociaż wschód słońca złapać, a teraz dupa.

Wysłane z mojego Redmi Note 2 .
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
hatek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 276
Rejestracja: 25 lut 2009, 00:09
Życiówka na 10k: 41:48
Życiówka w maratonie: 3:28:01
Lokalizacja: Warszawa a dokładniej Praga

Nieprzeczytany post

Z tym wyjściem, to zapewne kwestia przyzwyczajenia.
Mając pracę na 9:00 wstawanie przed 7:00 to ból ale swego czasu pobudka o 6 to była codzienność.
U mnie, tak jak u Beaty, kluczowe jest samopoczucie PO bieganiu.
Nieważne czy są to poranne zawody czy trening - dalsza część dnia to albo drzemka albo wspomaganie kawą/ herbatą, żeby nie paść na twarz.
Zazdroszczę wszystkim, którzy po ciężkim treningu biorą prysznic, idą do pracy i są rześcy i wypoczęci bardziej niż w dni bez treningu. Kiedyś myślałem, że dotyczy to tylko truchtaczy, którzy wychodzą na 15 minut joggingu (empirycznie stwierdziłem, że działa) a jednak nie :)
Prawdopodobnie jestem Laską Kabacką.
Na pewno należę do Afterrunners.
Biegam dla własnej przyjemności.

W treningu skupiam się na bogatej, różnorodnej diecie, odpoczynku i poszukiwaniu czasu na chwilę biegu. Do 3:30 w maratonie to wystarczy.
Marx
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 464
Rejestracja: 16 mar 2016, 08:11
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gliwice

Nieprzeczytany post

Może to po prostu wiek.
Endomondo
Obrazek
Awatar użytkownika
tarantula
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 158
Rejestracja: 23 wrz 2016, 23:01
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Południe Polski

Nieprzeczytany post

No to ja dzisiaj obudziłem się o 8 (rano), poleżałem do 8.30. Zjadłem o 9 kromkę z pastą z jaja i sera, wypiłem pół szklanki tłoczonego soku z jabłek bardzo słodkiego i o 10.15 poszedłem na wybieganie 12 km. Pierwsza rzecz jaką zauważyłem to wszystkie stawy miałem nie rozruszane, dziwne bóle w okolicach przyczepów kostki, ból piszczeli od strony przyśrodkowej, napięte achillesy i ograniczona ruchliwość w pachwinach pod kolanami, kolan itp. Wszystko ustąpiło po 3-4 km. Ale takich rzeczy nie miałem po południu po cały dniu w ruchu. Ogólnie dało się biegać ale jak dla mnie nie jest to komfort taki jak wchodzę po południu i mam chęć pożerać kilometry.
Przy czym średnie tętno na tym wybieganiu było dokładnie takie samo (średnie 144, max 156, prędkość średnia na 12 km - 10.5 km/h) jak w ostatni czwartek (średnie 144, max 154, prędkość średnia na 11 km - 10.9 km/h). Starałem się każdy kilometr trzymać na tym samym poziomie prędkości 5.45
Czwartkowy trening był robiony około godziny 14/15. Jeżeli miałbym porównywać odczucia to jednak wolę trenować po rozruchu w ciągu dnia. Nie mam pracy fizycznej, siedzę więc z przyjemnością wychodzę w przerwie dnia pobiegać

Nie masz szans abym poszedł biegać 400, 1000, czy coś żywszego do południa. Jestem pewien, że zaraz bym wrócił z jakimś bonusem. Nie będę ryzykował. Całe życie przyzwyczaiłem się jednak do takiego systemu trenowania i chyba już nie będę nawet eksperymentował bo czuję ten poranny trening w kościach. A zarówno po tym porannym jak i popołudniowym i tak jestem w stanie pracować 6 godzin przy kompie więc jak dla mnie żadna różnica. Jedyny plus jest taki w całym cyklu treningowym że np po 2 dniach przerwy jeżeli zrobię trening do południa to po 4 godzinach jestem już wypoczęty, potem jest noc i znowu cały dzień przerwy i kolejna noc więc i dodatkowo przez cały dzień rozchodzę, rozruszam przykurczone mięśnie, porozciągam się. To jest plus i przemawia to do mnie żeby poszukując optymalnej długości regeneracji pomiędzy niektórymi treningami stosować takie dopołudniowe bieganie ale w ŻYCIU nie wstanę z kurami. :-)

Oczywiście przemawiają do mnie racje wszystkich, brak czasu, dzieci, praca. Wiadomo lepiej biegać niż nie biegać. Jak ktoś zrobi testy na tym samym treningu to warto zanotować te kilka parametrów ale żeby był wiarygodny musi zmienić się tylko jego godzina. Natomiast warunki pogodowe powinny być zbliżone, trasa taka sama a tempo i dystans powinny pozostać na tym samym poziomie.
5 km ~ 20'
10 km ~ 47.30' (ale pracuje nad 45' :))
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Wniosek jeden - co kto lubi.

A ja dołączam do lobby porannego. Wieczorem tylko BS-y, żeby się rozruszać, bo nogi jakby cięższe niż rano (od tego siedzenia cały dzień chyba). Poza tym logistyka mnie wtedy pokonuje. Obiad koło 17, to wypadałoby przed akcentem odpocząć jak najdłużej, ze dwie godziny minimum, a lepiej trzy, do tego jeszcze najlepiej w międzyczasie nie planować sprzątania ani zakupów, bo potem zmęczone nogi nie podadzą, z kolei żeby się z kimś wtedy spotkać, to trzeba by czasu pilnować i wracać, piwo też odpada... Eee, to nie dla mnie. ;) A tak - pobudka 5:30, dwadzieścia minut później w trasie, po dziesięciu minutach truchtu jestem rozbudzona i mogę wtedy robić najmocniejsze akcenty (na czczo). No i efekt pobudzenia utrzymuje się w pracy. Plus jak akcent był dobry, to jeszcze nutka satysfakcji i lepszego humoru na resztę dnia.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Mam tak jak Neevle - przykład dzisiaj. Wstałem o 3:40 - chwilę przed 4 ruszyłem. 20 minut truchtu ( pod koniec trochę skipów i wymachów ), dynamiczne rozciąganie, trzy przebieżki. Potem część główna, dzisiaj bardzo mocna dyszka w 39'19", potem niecałe 4 km schłodzenia z bananem na twarzy i dziwnymi spojrzeniami ludzi na przystanku. Po powrocie prysznic, kawa i do pracy.
Organizm pobudzony, humor bardzo dobry - nic tylko pracować :)
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Awatar użytkownika
KrzysiekJ
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1571
Rejestracja: 06 lis 2013, 16:29
Życiówka na 10k: 38:00 z treningu
Życiówka w maratonie: 2:57:26 atest
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

Też biegam najczęściej rano. Z tego powodu kładę się zwykle pomiędzy 20 a 21.
Ale wstawanie o 3:40 to nawet dla mnie przegięcie.

Niemniej nie zauważyłem jakiejś istotnej różnicy między treningami porannymi, popołudniowymi czy wieczornymi jeśli tylko były poprzedzone rozgrzewką.
Yahoo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2781
Rejestracja: 19 cze 2015, 17:20
Życiówka na 10k: 43:30
Życiówka w maratonie: 3:44:25

Nieprzeczytany post

hatek pisze:Z tym wyjściem, to zapewne kwestia przyzwyczajenia.
Mając pracę na 9:00 wstawanie przed 7:00 to ból ale swego czasu pobudka o 6 to była codzienność.
U mnie, tak jak u Beaty, kluczowe jest samopoczucie PO bieganiu.
Nieważne czy są to poranne zawody czy trening - dalsza część dnia to albo drzemka albo wspomaganie kawą/ herbatą, żeby nie paść na twarz.
Zazdroszczę wszystkim, którzy po ciężkim treningu biorą prysznic, idą do pracy i są rześcy i wypoczęci bardziej niż w dni bez treningu. Kiedyś myślałem, że dotyczy to tylko truchtaczy, którzy wychodzą na 15 minut joggingu (empirycznie stwierdziłem, że działa) a jednak nie :)
Myślę, ze dzień przed, już wieczorem, gdy idzie się spać, trzeba by było umysł zaprogramowac i miec już w podświadomości ze wstaje jutro b. wcześnie, na mnie to działa...
Ja nie raz biegałem o 3h, 3h40, czy po 4h, lecz już po 8-9h to tak jakby strata czasu, a już po 11h to caly dzien stracony. Wracasz, a tutaj już południe.

Najlepsze jest to wczesnym rankiem biegać, że jest pusto na ulicach i w parku.
Gorzej jest bieganie po lesie, gdzie brak oświetlenia o tej porze dnia.

Wolę wracać z biegania wtedy, kiedy ludzie idą do pracy :)

Wysłane z mojego SM-T113 .
"Ból jest nieunikniony.Cierpienie jest wyborem."
Haruki Murakami, z książki: 'O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu?'
Awatar użytkownika
WojtekM
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1991
Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Radzionków

Nieprzeczytany post

im jestem starszy, tym gorzej znoszę poranne bieganie. wraz z wiekiem budzę się coraz sztywniejszy.
rano tylko kiedy muszę - a na szczęście muszę bardzo rzadko.
Go Hard Or Go Home
Awatar użytkownika
tarantula
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 158
Rejestracja: 23 wrz 2016, 23:01
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Południe Polski

Nieprzeczytany post

WojtekM pisze:im jestem starszy, tym gorzej znoszę poranne bieganie. wraz z wiekiem budzę się coraz sztywniejszy.
rano tylko kiedy muszę - a na szczęście muszę bardzo rzadko.
I pewnie to jest też mój problem :-)
Plus dochodzi do tego 15 lat siedzenia przy kompie po 12-15 godzin na dobę
Po dzisiejszym dopołudniowym treningu w sumie nic nie czuję a minie zaraz 11 godzin. Więc jedyny plus że tyle już odpoczywam i że rozchodziłem to wszystko
Ostatnio się obudziłem i nic mnie nie bolało, aż spojrzałem na nogi bo jakbym ich nie miał :) Za jakiś czas to już jak nic nie będzie rano bolało to znaczy, że nie żyję :)
5 km ~ 20'
10 km ~ 47.30' (ale pracuje nad 45' :))
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

To jest chyba kwestia osobnicza. Ja doskonale pracuję, trenuję, myślę, działam rano. Od jakiegoś czasu wstaję codziennie na trening o 4:30 i nie mam z tym praktycznie żadnego problemu (zwłaszcza jak pójdę spać o 21 :) ). Od zawsze zdecydowanie lepiej trenuje mi się rano. Ciekawa sprawa ;)
Awatar użytkownika
hatek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 276
Rejestracja: 25 lut 2009, 00:09
Życiówka na 10k: 41:48
Życiówka w maratonie: 3:28:01
Lokalizacja: Warszawa a dokładniej Praga

Nieprzeczytany post

Nie oszukujmy się - wiele zależy od układu z pracą i rodziną/ dziećmi.

Jak całe życie domowo rodzinne jest spychane przez pracę na godziny 19-24 to ciężko wstawać o 5 rano.
Szczególnie jak się w pracy spędza 10h plus dojazdy.

Tak czy inaczej, zazdroszczę tego porannego biegania :)
Prawdopodobnie jestem Laską Kabacką.
Na pewno należę do Afterrunners.
Biegam dla własnej przyjemności.

W treningu skupiam się na bogatej, różnorodnej diecie, odpoczynku i poszukiwaniu czasu na chwilę biegu. Do 3:30 w maratonie to wystarczy.
Awatar użytkownika
tarantula
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 158
Rejestracja: 23 wrz 2016, 23:01
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Południe Polski

Nieprzeczytany post

Dzisiaj robiłem trening o 16.30
Nie bo a ziemia w porównaniu z tym do południa. Mógłbym rzec, że nawet nie trzeba było się rozgrzewać. Nic nie przykuło mojej uwagi z tych rzeczy z którymi miałem ostatnio problem (zbite, sztywne, spięte kończyny dolne). Ale podoba mi się pomysł robić żeby robić 1 wybieganie do południa i dzięki temu oszczędzać pół dnia odpoczynku przed czymś mocniejszym. To ma sens
5 km ~ 20'
10 km ~ 47.30' (ale pracuje nad 45' :))
ODPOWIEDZ