Tempo maratońskie

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Pieczar
Wyga
Wyga
Posty: 80
Rejestracja: 16 lip 2014, 10:18
Życiówka na 10k: 45:24
Życiówka w maratonie: 4:19:25

Nieprzeczytany post

Nie zrozum mnie źle, nie podzielam twoich obaw.
Jeśli nie wydarzy się jakiś pogodowy Armagedon, czy nie przypałęta się kontuzja, to jak przejdziesz przez cały cykl treningowy to nie widzę możliwości byś nie "zszedł" poniżej 4 godzin.

No ja się martwię bo 13 tyg to nie jest cały cykl. Plan, który realizuje powinien trwać 27 tyg, a ja zacząłem od środka przyjmując, że moja forma nie była tragiczna i etap wstępny dam radę nadrobić.

To, jak przebiegnę maraton w tym roku da mi informację jaki plan dobrać na przyszły rok.
New Balance but biegowy
Adrian26
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1971
Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
Życiówka na 10k: 38:14
Życiówka w maratonie: 2:57:08
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Moim zdaniem dużym błędem jest to, że Ty tak naprawdę nie wiesz na jaki wynik chcesz biec. Albo inaczej, nie wiesz na co Cię stać. Z jednej strony piszesz, że chciałbyś złamać 4h, a z drugiej pojawia się informacja, iż na treningach WB2 biegasz poniżej 5min/km. A przecież maraton w dużej mierze powinien się właśnie na tym WB2 opierać albo przynajmniej na tempie zbliżonym. W każdym razie pomiędzy 5:40, a 4:55 jest bardzo duża różnica. Trudno jest w takiej sytuacji wyrokować na co naprawdę Cię stać. Jak zaryzykujesz i pobiegniesz po 5:10 to może się okazać, że wytrzymałościowo nie jesteś jeszcze gotowy, z kolei jak wystartujesz po 5:40 to na końcu może wyjść niedosyt, że mogłeś jednak szybciej...Biegałeś w ogóle jakieś "połówki" wcześniej?

Dla mnie w ogóle branie udziału w maratonie nieprzygotowanym mija się z celem, zwłaszcza jak się nie ma żadnej opracowanej strategii. Tzw. spontan to jest najgorsze co może być, bo adrenalina zawsze poniesie kogoś, kto nie wie jak ma biec. Ostatnio na maratonie widziałem jacy ludzie mnie wyprzedzali na pierwszym kilometrze, aż ze zdziwienia oczy wytrzeszczałem. Zacząłem według swojej taktyki spokojnie po 4:30, a wiele z tych osób, które puściły się pędem (ktoś mi wyjaśni dlaczego???) szacowałem na 4:30, góra 4h (czasami to po prostu widać). Oczywiście moje przypuszczenia się sprawdziły, niektóre z tych osób po kilometrze czy dwóch wyglądały jakby przebiegły co najmniej 30...czyli tzw. "game over"
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
tomsoch
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 36
Rejestracja: 17 lip 2014, 14:07
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Adrianku, pierwszy maraton pobiegłem na 3:20 bez przebiegniętej choćby dychy na jakiś zawodach wcześniej, miesiąc później na luzie złamałem trójkę - co za różnica jak pobiegniemy pierwszy maraton w życiu? on pokaże na co nas stać, jak zostanie niedosyt tym lepiej, będzie motywacja na następnym.


Zacznij <4,00, a na 30 najwyżej przyśpiesz jak będzie moc.
Adrian26
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1971
Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
Życiówka na 10k: 38:14
Życiówka w maratonie: 2:57:08
Kontakt:

Nieprzeczytany post

tomsoch pisze:Adrianku, pierwszy maraton pobiegłem na 3:20 bez przebiegniętej choćby dychy na jakiś zawodach wcześniej, miesiąc później na luzie złamałem trójkę - co za różnica jak pobiegniemy pierwszy maraton w życiu? on pokaże na co nas stać, jak zostanie niedosyt tym lepiej, będzie motywacja na następnym.
Bez ironii proszę. Można uczyć dzieci matematyki zaczynając od pierwiastków, ale po co? Normalna droga to wdrożenie organizmu do wysiłku fizycznego, starty na 10 km, starty w półmaratonie, a dopiero później w samym maratonie. Jasne jest że nie jest to schemat jedyny, ale najbezpieczniejszy, bo dający gwarancję najlepszego przygotowania. Niepowodzeniem można się też mocno zniechęcić, nie wspominając już o katordze dla organizmu, jeżeli nie jest się odpowiednio przygotowanym.

To jaki miałeś staż biegowy zanim wystartowałeś w maratonie?
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
tomsoch
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 36
Rejestracja: 17 lip 2014, 14:07
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Oczywiście, że masz rację odnośnie stopniowego wdrażania się - jest to bezpieczniejsze i takie tam, po prostu daję przykład z drugiej strony, pod kątem Autora wątku - sam fakt przebiegnięcia maratonu jest bardzo fajny, jasne, czas też się liczy, ale za pierwszy razem i tak będziesz miał banana na twarzy jeśli dobiegniesz bez przejścia do marszu, wszystko jedno w jakim czasie.
Tak jak pisałem, nie szarżuj, pobiegnij na zakładaną czwórkę, a potem najwyżej przyśpiesz. Jak poznasz lepiej swój organizm to następnym razem zaatakujesz lepszy czas;)

Biegowy 2 lata, ale piłkarski ponad 10.
Pieczar
Wyga
Wyga
Posty: 80
Rejestracja: 16 lip 2014, 10:18
Życiówka na 10k: 45:24
Życiówka w maratonie: 4:19:25

Nieprzeczytany post

Chyba nie za bardzo przeczytaliście cały temat. Nie jestem osobą, która z marszu chce pobiec maraton. Ukończyłem 2 maratony wiele połówek jeszcze więcej 10 i 5. Jednak mimo że półmaratony umiem zrobić w 1:45, dziesiątki w 45 min to maraton zawsze sprawia mi problem i nie moge go przebiec bez marszu. Zakładam bezpieczne 4:00 bo trening od początku roku nie był wg planu i czuje że na szybszy bieg wytrzymałości mi nie wystarczy, chociaż mogę się mylić. Jeśli będę miał niedosyt to będę wiedział w jakie czasy uderzać na wiosnę.

Co do strategii to dokładnie wiem jak mam biec. Jakie tempo na początku jakie po 30km, żeby uniknąć problemów żołądkowych kupiłem własny izotonik i wlewam go w siebie na treningach. Wszystko mam dokładnie przemyślane więc jeśli będę miał kondycje na zrobienie maratonu w 4h to go zrobię i na pewno nie przeszarżuje.

A teraz pytanie z innej beczki, ale dość ważne, związane z czymś co może mi uniemożliwić zrobienie planu na maraton poniżej 4h. Wczoraj po 8km OWB1 miałem do zrobienia 10 przebieżek po 100m. W połowie 8 przebieżki poczułem ostry ból z tyłu uda (mięsień dwugłowy jeśli się nie mylę). Nie chciałem go dalej forsować więc skończyłem trening i wróciłem marszem do domu. W domu gorąca kąpiel, masaż, no i chłodzenie wkładem od lodówki turystycznej. Dzisiaj mięsień już praktycznie nie boli (troche go jednak czuje nawet przy siedzeniu), a jedynie jak idę to czuje co któryś krok jak mnie mięsień zaczyna ćmić (za słabe to na ból ale czuje go). Pierwsza decyzja to na pewno wywalenie czwartkowego treningu z planu tego tygodnia a z sobotnim i niedzielnym zobaczymy.
Dobra trochę się rozpisałem. Pytanie: co to za kontuzja? naderwanie? naciągnięcie? a może po prostu skurcz tak silny, że aż w mięśniu się zakwas zrobił (zgaduje :) )? Co robić żeby jak najszybciej wrócić do treningu i uniknąć na przyszłość takich niespodzianek.
Funky Monk
Wyga
Wyga
Posty: 139
Rejestracja: 20 wrz 2012, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Podepnę się pod temat ponieważ stoję przed podobnym dylematem. Marzy mi się debiut w MW 14 września poniżej 4h, lecz im bliżej tym więcej wątpliwości mnie nachodzi. Na początku wstepne dane 10km - 48,07, połówka 1:46, jednakże trening nie idzie mi tak jak bym tego oczekiwał. Mój tydzień wygląda tak:

pn - sesja wałek
wt - WB1 3km, podbiegi ok 5 km, WB1 3km (ok 150 m góra 150 m dół)
śr - wolne
czw. WB1 2km, WB2 (5:20 8-9 KM) WB1 1-2 KM
Pt-wolne
sb-nd WB1 20-24 KM (5:40-6:00)

Plan starałem się dostosować do swoich możliwości czasowych, wiem że 3x tydz. to trochę mało, ale takie są moje mozliwości i tego nie zmienię. W czym problem? No plan zakłada szczególnie w czwartek duży kilometraż (np 18 KM w tym z 12-14 WB2), nie daję rady tego zrobić ze względu na możliwości czasowe (w tygodniu, biegam rano przed pracą, po południu opiekuję się dzieckiem) więc skracam ten trening. Ponadto plan zacząłem w połowie czerwca i w tym czasie udało mi się zrobić tylko 2x wybiegania pow 20 KM więc ewidentnie brakuje mi wytrzymałości. W zeszłym tygodniu jak w końcu mogłem pobiec dłużej (T 6:00 22 KM niedziela wieczór) oddechowo bardzo ok, niestety to w połączeniu z wtorkowymi rannymi, mocnymi podbiegami skończyło się przeciążeniem mięśnia strzałkowego. Wypadłem na tydzień, wczoraj spokojne 5KM na próbę łydka nie pisnęła więc niby ok, czuję się dobrze. Dobra tyle z opisu sytuacji teraz pytania:

Wiem że najważniejsze są wybiegania, a to u mnie kuleje najbardziej więc przesunę te podbiegi na środę żeby mieć więcej odpoczynku. Tylko nie wiem czy już w ten weekend atakować znowu ponad 20 KM ( w planie jest 23 KM).

Czy WB2 nie robię za wolno? Dodam że czas poniżej 4h mnie całkowicie satysfakcjonuje, i choć z kalkulatora wychodzi mniej to nie wierzę w nie za bardzo. Respekt przez maratonem trzeba mieć.

Ćwiczeń siłowych, core, nienawidzę ale wiem, wiem, WIEM że powinienem. Chyba bardziej CORE bo tu większe braki.

To co drużyna jakieś porady? Tylko litości, staram się jak mogę, ale najważniejsze to się nie rozkraczyć (czyt. skontuzjować) przez maratonem.
Pieczar
Wyga
Wyga
Posty: 80
Rejestracja: 16 lip 2014, 10:18
Życiówka na 10k: 45:24
Życiówka w maratonie: 4:19:25

Nieprzeczytany post

Wiem że najważniejsze są wybiegania, a to u mnie kuleje najbardziej więc przesunę te podbiegi na środę żeby mieć więcej odpoczynku. Tylko nie wiem czy już w ten weekend atakować znowu ponad 20 KM ( w planie jest 23 KM).
Ja bym atakował :) ale wszystko zależy jak się czujesz, i czy ból rzeczywiście przeszedł. Przebiegłbym jakąś dziesiątkę w czwartek dla testu przed wekendem.

Czy WB2 nie robię za wolno?
Wg mnie najlepiej WB2 robić na tętno (80-85%HRmax) dzięki temu jeśli będziesz miał zły dzień to tempo będzie mniejsze a jak lepszy to wyższe. Jednak zaraz napisze ktoś kto uważa że lepiej patrzeć na tempo :).
Bill79
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 39
Rejestracja: 09 lip 2014, 10:41
Życiówka na 10k: 41:16
Życiówka w maratonie: 3:37:51

Nieprzeczytany post

Funky Monk pisze:
To co drużyna jakieś porady? Tylko litości, staram się jak mogę, ale najważniejsze to się nie rozkraczyć (czyt. skontuzjować) przez maratonem.
Biegaj, biegaj i jeszcze więcej biegaj.
Mam kolegę który 4 razy podchodził do maratonu. Zawsze przed zawodami pojawiało się "coś" co uniemożliwiało mu start w maratonie.
Zazwyczaj była to kontuzja, albo przeświadczenie o niewystarczającym przygotowaniu.
Jak dla mnie problem tkwi w głowie.
Maraton biegniemy głową a nie nogami. Nogi potrzebne są by osiągnąć wynik i mniej cierpieć podczas wyścigu.

Pamiętaj, że nie każdy musi wystartować i skończyć maraton. Przygotuj się do niego jak najlepiej potrafisz a wszystko inne to problem głowy.
Pozrawiam
Adrian26
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1971
Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
Życiówka na 10k: 38:14
Życiówka w maratonie: 2:57:08
Kontakt:

Nieprzeczytany post

tomsoch pisze:Oczywiście, że masz rację odnośnie stopniowego wdrażania się - jest to bezpieczniejsze i takie tam, po prostu daję przykład z drugiej strony, pod kątem Autora wątku - sam fakt przebiegnięcia maratonu jest bardzo fajny, jasne, czas też się liczy, ale za pierwszy razem i tak będziesz miał banana na twarzy jeśli dobiegniesz bez przejścia do marszu, wszystko jedno w jakim czasie.
Tylko że to nie jest jego pierwszy maraton, ale co najmniej trzeci. Poprzednie dwa były z tego co wyczytałem rozczarowujące, więc szkoda by było, żeby się zniechęcił.
Funky Monk pisze:Czy WB2 nie robię za wolno? Dodam że czas poniżej 4h mnie całkowicie satysfakcjonuje, i choć z kalkulatora wychodzi mniej to nie wierzę w nie za bardzo. Respekt przez maratonem trzeba mieć.
Moim zdaniem 5:20 to takie tempo akurat dla Ciebie. Trudno przewidzieć jednak jak zachowa się Twój organizm na maratonie. Z tego co widziałem biegasz 40-45 km na tydzień - to nie jest zbyt wiele. Z drugiej strony masz relatywnie dobry czas na połówce w stosunku do wyniku na 10 km. Chyba jesteś bardziej typem "wytrzymałościowca" niż "szybkościowca".

Pieczar pisze:Chyba nie za bardzo przeczytaliście cały temat. Nie jestem osobą, która z marszu chce pobiec maraton. Ukończyłem 2 maratony wiele połówek jeszcze więcej 10 i 5.
Specjalnie przeszukałem Twoje posty w tym temacie i nigdzie nie znalazłem informacji o połówkach czy krótszych wynikach w Twoim wykonaniu - chociaż może rzeczywiście przeoczyłem :oczko:

Pieczar pisze:Jednak mimo że półmaratony umiem zrobić w 1:45, dziesiątki w 45 min to maraton zawsze sprawia mi problem i nie moge go przebiec bez marszu.
To tylko świadczy o jednym - musisz popracować nad wytrzymałością - kilometry, kilometry i jeszcze raz kilometry - zwłaszcza w formie wycieczek biegowych i WB2. Do tego przydałyby się jakieś krosy albo podbiegi, żeby wzmocnić trochę nogi.

Pieczar pisze: teraz pytanie z innej beczki, ale dość ważne, związane z czymś co może mi uniemożliwić zrobienie planu na maraton poniżej 4h. Wczoraj po 8km OWB1 miałem do zrobienia 10 przebieżek po 100m. W połowie 8 przebieżki poczułem ostry ból z tyłu uda (mięsień dwugłowy jeśli się nie mylę). Nie chciałem go dalej forsować więc skończyłem trening i wróciłem marszem do domu. W domu gorąca kąpiel, masaż, no i chłodzenie wkładem od lodówki turystycznej. Dzisiaj mięsień już praktycznie nie boli (troche go jednak czuje nawet przy siedzeniu), a jedynie jak idę to czuje co któryś krok jak mnie mięsień zaczyna ćmić (za słabe to na ból ale czuje go). Pierwsza decyzja to na pewno wywalenie czwartkowego treningu z planu tego tygodnia a z sobotnim i niedzielnym zobaczymy.
No i dobrze zrobiłeś, na siłę nie można nic robić. W sumie nie wiadomo co tak naprawdę się stało, może to był po prostu naciągnięcie? Przydałaby się opinia fachowca, który by to obejrzał, ale z drugiej strony może dwa dni odpoczynku też zrobią swoje. Możesz rzeczywiście odpuścić jutro i spróbować w sobotę delikatnie pobiec.
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Pieczar
Wyga
Wyga
Posty: 80
Rejestracja: 16 lip 2014, 10:18
Życiówka na 10k: 45:24
Życiówka w maratonie: 4:19:25

Nieprzeczytany post

Specjalnie przeszukałem Twoje posty w tym temacie i nigdzie nie znalazłem informacji o połówkach czy krótszych wynikach w Twoim wykonaniu - chociaż może rzeczywiście przeoczyłem :oczko:
Jedno co mnie pociesza to fakt, że kilka dni przed rozpoczęciem planu nie myłem w takiej tragicznej formie bo zrobiłem półmaraton we Wrocławiu z czasem poniżej 1:45. Więc może uda się złamać te 4h na maratonie :)
Można było przeoczyć :P.
To tylko świadczy o jednym - musisz popracować nad wytrzymałością - kilometry, kilometry i jeszcze raz kilometry - zwłaszcza w formie wycieczek biegowych i WB2. Do tego przydałyby się jakieś krosy albo podbiegi, żeby wzmocnić trochę nogi.
Tak sobie mówiłem w zeszłym roku, jednak źle podszedłem do treningu bo robiłem same długie wybiegania bez żadnej siły i skończyło się z jeszcze gorszym czasem niż za pierwszym razem.
No i dobrze zrobiłeś, na siłę nie można nic robić. W sumie nie wiadomo co tak naprawdę się stało, może to był po prostu naciągnięcie? Przydałaby się opinia fachowca, który by to obejrzał, ale z drugiej strony może dwa dni odpoczynku też zrobią swoje. Możesz rzeczywiście odpuścić jutro i spróbować w sobotę delikatnie pobiec.
Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie. Miejmy nadzieje, że dobrze.
Funky Monk
Wyga
Wyga
Posty: 139
Rejestracja: 20 wrz 2012, 13:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Odświeżam. Wczoraj zrobiłem 11 km, 5:30/KM było ok, zero dyskomfortu, może poza ciut większą zadyszką (ach ten tydzień przerwy). W weekend przymierzę się do 22-23 KM, mam nadzieję że będzie dobrze. Dzięki za rady i podtrzymanie na duchu. Napieramy dalej!!!
Pieczar
Wyga
Wyga
Posty: 80
Rejestracja: 16 lip 2014, 10:18
Życiówka na 10k: 45:24
Życiówka w maratonie: 4:19:25

Nieprzeczytany post

Ja jutro robię jakieś rozbieganie mojej kontuzji. Trzymajcie kciuki, żeby się nie okazało, że to coś poważniejszego i będę musiał przestać biegać na dłużej.
rafal20004
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 19
Rejestracja: 20 mar 2012, 08:55
Życiówka na 10k: 47.15
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam!!!
Pozwolę sobie na przyłączenie do dyskusji,bo trochę chodzi mi o przygotowanie do maratonu:)
A mianowicie czy robienie interwałów (3x po 2km z truchtem 5min po każdym okrążeniu) raz w tygodniu ma znaczenie do przygotowań do biegu długiego-maraton?
Interwały robię do zawodów na 10km,żeby zejść z czasem do 40min(zawody są na początku września).
Biegam 3 razy w tygodniu ( bo na tyle pozwala mi praca i niekiedy pogoda) robiąc właśnie interwał, SB i bieg ciągły do 15km,a raz w miesiącu mam jedno wybieganie ciągłe do 30km w tempie 4:25/km na początku,później spadam do 4:50 .
proszę o małą podpowiedz.
pozdrawiam
tajt28
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 282
Rejestracja: 10 sty 2013, 16:09
Życiówka na 10k: 39:48 min
Życiówka w maratonie: 3:05:30
Lokalizacja: Polska B

Nieprzeczytany post

rafal20004 pisze:Witam!!!
Pozwolę sobie na przyłączenie do dyskusji,bo trochę chodzi mi o przygotowanie do maratonu:)
A mianowicie czy robienie interwałów (3x po 2km z truchtem 5min po każdym okrążeniu) raz w tygodniu ma znaczenie do przygotowań do biegu długiego-maraton?
Interwały robię do zawodów na 10km,żeby zejść z czasem do 40min(zawody są na początku września).
Biegam 3 razy w tygodniu ( bo na tyle pozwala mi praca i niekiedy pogoda) robiąc właśnie interwał, SB i bieg ciągły do 15km,a raz w miesiącu mam jedno wybieganie ciągłe do 30km w tempie 4:25/km na początku,później spadam do 4:50 .
proszę o małą podpowiedz.
pozdrawiam
Ma jak najbardziej, jeśli robić je w tempie progowym czyli w okolicach tempa na 15km. Może kapkę wolniej (HMP). Podbijasz sobie nimi próg mleczanowy. Można zmieniać sobie dystanse i ilości powtórzeń. 5x2km/4x3km/3x4km/8x1km. Im krótsze odcinki tym szybciej.
Obrazek
ODPOWIEDZ