5 maja 2019 Redakcja Bieganie.pl Sport

Wings For Life World Run 2019



W niedzielę 5 maja 2019 roku odbyła się już szósta edycja Wings For Life World Run, czyli charytatywnego biegu znanego głównie z tego, że meta goni biegaczy. W tym roku było 12 oficjalnych lokalizacji rozlokowanych w różnych mniej lub bardziej egzotycznych miejscach i mnóstwo osób biegających z aplikacjami. Podsumowujemy sportową stronę wydarzenia.

Symboliczny był start biegu w Zug – sparaliżowany David Mzee, który
dzięki badaniom finansowanym także przez datki zebrane podczas WFL
kilka miesięcy temu wstał z wózka i dziś przekroczył linię startu wraz z
uczestnikami biegu w Szwajcarii. W globalnym wydarzeniu można było brać udział również biegnąc ze specjalną aplikacją. w sumie organizatorzy poinformowali o 120 000 zarejestrowanych biegaczy i uczestników na wózkach inwalidzkich, którzy pokonali łącznie 1 103 276 km w ponad 323 lokalizacjach (wirtualnych i nie) na terenie 72 krajów. Podczas tegorocznej imprezy zebrano ponad 3,5 mln euro. 100% opłat startowych i darowizn zasila badania mające na celu wynalezienie metody leczenia przerwanego rdzenia kręgowego. W listopadzie 2018 roku Fundacja non-profit Wings for Life poinformowała o istotnym sukcesie przełomowego projektu badawczego. Troje sparaliżowanych pacjentów poddanych precyzyjnej stymulacji elektrycznej rdzenia kręgowego mogło zacząć chodzić.

Podsumujmy stronę sportową wydarzenia. Najlepsi na świecie okazali się Rosjanie. Wśród panów: Ivan Motorin (64,37km), a wśród pań: Nina Zarina (53,72km) – z dystansem zaledwie o 160 m większym niż drugiej globalnie, biegnącej w Rio de Janeiro, Dominiki Stelmach. Oczywiście to, kto był najlepszy, a kto nie, należy traktować umownie. Biegi odbywały się na różnych kontynentach, w różnych strefach czasowych, na różnie ukształtowanych trasach, ale co najważniejsze w różnych warunkach atmosferycznych.

Po raz kolejny w kilku miejscach na świecie triumfowali Polacy – Dominika Stelmach zwyciężyła w Brazylii (to jej piąta wygrana na kolejnym kontynencie), a na Florydzie ubiegłoroczni triumfatorzy z Poznania: Wioletta Paduszyńska oraz Dariusz Nożyński. Dobrze
wypadł też Wojtek Baran, który wygrał w najliczniejszej lokalizacji, czyli w Wiedniu (bieg ukończyło tam 10 721 zawodników) z dorobkiem 54,47
km. Jednak najdłużej biegnącym Polakiem okazał się Piotr Stachyra, zawodnik
od kilku lat specjalizujący się w biegach na 100 km (złot medalista MP), który w tureckim
Izmirze pokonał 59,7 km i w skali globalnej zajął szóste miejsce.

wfl2019_2.jpgPolscy zwycięzcy Tomasz Osmulski i Agnieszka Kowalczyk fot. Marcin Kin

W Polsce znowu ścigano się charytatywnie i sportowo w Poznaniu (start o godzinie 13.00). Jeśli chodzi o pogodę, 7382 biegaczy, którzy uciekali przed samochodem kierowanym przez Adama Małysza, było w sytuacji raczej uprzywilejowanej, w przeciwieństwie do startujących chociażby w Miami, gdzie panował straszny upał.

Na nowej trasie w Wielkopolsce najdalej dobiegł Tomasz Osmulski, 55,59 km. Osmulski to niegdyś niezły średniak (wychowanek pierwszego trenera Adama Kszczota – Stanisława Jaszczaka z życiówką na 1500 m 3:39.80 z 2013 roku) i aspirujący długas (10000 m 30:25 z 2011 roku), który miał w tym roku debiutować na 42,195 km, ale przeszkodziła mu w tym kontuzja. Oficjalnie nigdy nie biegł nic dłuższego niż półmaraton (1:09:35 w 2015 roku), co nie stawiało go w roli faworyta. A jednak, pomimo otejpowanych łydek i konieczności przejścia w marsz na ostatnich kilometrach, okazał się najlepszy.  Warto wspomnieć, że ostatecznie zaledwie 20 metrów za nim swój udział zakończył najszybszy zawodnik poruszający się na wózku inwalidzkim – Witold Misztela.

Wśród Pań w Polsce najdalej pobiegła Agnieszka Kowalczyk (43,11 km), biegaczka amatorka z poziomu 2:55 w maratonie, która podobnie jak wszyscy triumfatorzy WFL będzie mogła w przyszłym roku pobiec w dowolnej lokalizacji WFL World Run 2020.

Zwycięska para Rosjan (choć biegli w różnych miejscach świata) to na razie zawodnicy bez wielkich wyników. Zarina (rocznik 1987) wywodzi się z biegania amatorskiego, przez kilka lat „prowadzona” była przez ekipę Jacka Danielsa, w 2014 roku złamała po raz pierwszy 3 godziny w maratonie, życiówkę 2:43:15 (swoją drogą ładna progresja) ma z 2017 roku z Frankfurtu.  Motorin (rocznik 1985) w 2012 roku pobiegł maraton w czasie 2:18:41, w 2010 roku biegał 3000 m w hali w 8:58,84, w 2015 roku 100 km, raczej bez wielkich międzynarodowych sukcesów.

Wrażenia i obliczenia

Pierwsze wrażenie kibica było takie, że bardzo trudno jest w tym biegu… kibicować. Brak jest jakiejkolwiek przejrzystej informacji o pozycji prowadzących zawodników i jest to sprawa, która z roku na rok wygląda gorzej.

Sprawa druga jest taka, że w tym roku nastąpiła duża zmiana, która praktycznie uniemożliwia
porównanie biegu tegorocznego z edycjami lat poprzednich. Samochody
goniące zawodników zyskały nowe wytyczne dotyczące prędkości poruszania się, aby nieco skrócić bieg. Ruszyły one po 30 minutach od startu uczestników z prędkością 14km/h, potem przyspieszały co 1 km/h o każde pół godziny. Następnie, po 3 godzinach następowała radykalna zmiana – do poziomu 22 km/h i następnie co kolejne 30 minut samochody dodawały po 4 km/h.

wfl2019_3.jpgNajlepsza w Polsce Agnieszka Kowalczyk doścignięta przez samochód fot. Damian Kramski

Tak więc mniej więcej do 3 godzin trwania biegu i około 40 km dystansu większych różnic między tegoroczną a zeszłoroczną edycją nie było – duże zaczynały się później. Oczywiście możemy się starać jakoś to porównać, ale nie będzie to
porównanie w pełni uprawnione.

Gdyby przyjąć, że Bartek Olszewski (w tej edycji biegnący zabawowo) oraz Dominika Stelmach pobiegli w tym roku w takim samym tempie jak w roku 2017, czyli wtedy, kiedy można powiedzieć, że globalnie wygrali (Bartek formalnie był drugi, za jadącym na wózku Aronem Andersonem) – to Olszewski pobiegłby 63,5 km, natomiast Stelmach 54,9 km. Oczywiście takiego dokładnie założenia przyjąć nie można, bo gdyby Bartek i Dominika wiedzieli o nowych prędkościach samochodów – i co za tym idzie odpowiednio krótszym czasie spędzonym na trasie (Bartek zamiast 5 h 30 biegłby niewiele ponad 4 godziny, zaś Dominika zamiast 4:30 około 3 h 38) – to prawdopodobnie odpowiednio zmieniliby tempo, aby uzyskać maksymalnie dobry wynik. Z moich analiz mogę oszacować, że Bartek przebiegłby około 66 km, a Dominika 56,7 km więc ich kibice mogą spać spokojnie, że korespondencyjnie wygraliby z tegorocznymi zwycięzcami „na życiówki”. 😉

dominikabartek

Wyniki najlepszych 10-tek globalnie:

Msc Zawodnik/Zawodniczka Narodowość Miejsce km
Panowie
1 MOTORIN, Ivan RUS Izmir 64,37
2 Schönherr, David GER München 62,68
3 Neuschwander, Florian GER München 61,59
4 Straßner, Andreas GER Rio de Janeiro 61,25
5 BARBOZA, LUIS BRA Rio de Janeiro 59,93
6 Stachyra, Piotr POL Izmir 59,70
7 Cheburkin, Aleksandr RUS Melbourne 58,74
8 Mascherpa, Francesco ITA Zug 57,66
9 KEEM, BARRY AUS Melbourne 57,43
10 Lombriser, Gabriel SUI Zug 56,89
Panie
1 Zarina, Nina RUS Zug 53,72
2 Stelmach, Dominika POL Rio de Janeiro 53,56
3 Šustić Stanković, Nikolina CRO München 52,97
4 Urach, Sandra AUT München 49,19
5 Freitag, Karin AUT Wien 49,16
6 JOZIĆ, INES CRO Zadar 48,70
7 Nunes, Vera POR Melbourne 47,79
8 Inauen, Franziska SUI Zug 45,24
9 Niedereder, Elisabeth AUT Wien 45,23
10 Wenth, Jennifer AUT Wien 44,23

Frekwencyjnie, normalne biegi nie z aplikacją wyglądały tak:

Miasto Kraj Ukończyło
Wiedeń Austria 10 721
Monachium Niemcy 9 783
Zadar Chorwacja 7 495
Poznań Polska 7 382
Izmir Turcja 5 679
Taichung Tajwan 4 353
Zug Szwajcaria 4 197
Rio de Janeiro Brazylia 3 998
Kakheti Gruzja 3 665
Pretoria RPA 2 622
Sunrise Fl USA 2 314
Melbourne Australia 1 792

Fot. tytułowe Start Wings for Life World Run w Poznaniu, Łukasz Nazdraczew

Możliwość komentowania została wyłączona.