29 lipca 2019 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

nie będę mistrzem


Jako średnio biegający kiedyś wyczynowiec, ale za to aktywny i zażywny nadal, jestem czasem pytany: Czemu nie startuję w mistrzostwach Polski, Europy, świata – Masters (niepotrzebne skreślić). Pomijając fakt, czy byłbym w stanie rywalizować tam o medale i tytuły oraz czy czas byłby po mojej stronie, rozwinięcie odpowiedzi: „Bo nie” wiąże się z nieco głębszym uzasadnieniem.

Ja uważam, że to siara. Według mnie w sporcie kwalifikowanym kategorie wiekowe mają sens tylko „poniżej”. Co to znaczy? To znaczy uznaję, że warto dzielić wyczynowców co najwyżej na juniorów i seniorów. Kategoria seniora powinna zaś obejmować zarówno 20-latka jak i 60-latka.

Lubię wymierność w sporcie. W takim bieganiu wygrywa pierwszy na mecie, a nie ten, kto skoczy najładniej. Ideą sportu, myślę sobie, jest zwycięstwo w grze fair i równy dostęp do rywalizacji. Dlatego uważam, że dzielenie mistrzów na tych, którzy dobiegają najszybciej w kategorii 35+ i tych, którzy są najlepsi w kategorii 50+ ma sens tylko jako ciekawostka. Nie widzę zasadniczej różnicy między Mistrzostwami Europy Masters a ME biegaczy z miast powyżej 270 tysięcy mieszkańców czy ME biegaczy mających nazwisko na literkę „M”.

Podziwiam oczywiście tych, którzy jednak takie tytuły zdobywają. Za to, że im się chce, za formę, za motywowanie siebie i otoczenia do przekraczania swoich słabości. Jednak ja (pisząc czysto hipotetycznie) bym nie nazwał siebie mistrzem świata weteranów bez zażenowania.

Oczywiście sam wpisuję drżącą ręką swój właściwy rocznik w formularzach zgłoszeń do imprez, a na działkę od jakiegoś czasu wywożę kolejne pucharki za zwycięstwo w Kat. 40+. Ale żeby stawiać się na równi z bezwzględnymi mistrzami albo bić się o kadrę dzięki Peselowi? No to nie dla mnie. Albo jeszcze do tego nie dojrzałem…

Kilka lat temu ktoś mnie pytał, czy słyszałem o sukcesie Józefa K. w triathlonie. „Został mistrzem świata, to ty nie wiesz?!” – pytano z niedowierzaniem. Strasznie się ucieszyłem, ale poczułem lekki zawód, gdy dowiedziałem się, że chodzi o jedną formułę i konkretną kategorię wiekową (już nie pamiętam jaką). Innym razem słuchałem rozmowy byłej mistrzyni Polski w biegach długich. „Już nie mogę się doczekać 2020 roku” – mówiła. Okazało się, że dlatego, bo wtedy będzie miała już 40 lat i wskoczy do nowych „ejdż grupersów”.

Mój problem oczywiście pozostaje prywatny, nie zdradźcie mnie przed wszystkimi medalistami mistrzostw Polski, Europy, świata weteranów (niepotrzebne skreślić). Nie mówcie też organizatorom biegów o moich dywagacjach, bo mi przepadnie nagroda w kategorii 50+ (to już niedługo). Ale pozwólcie mi też uśmiechnąć się nad wszystkimi „życiówkami” dziadków pachnących bengajem.

W bieganiu walczmy z czasem na zawodach, ale go nie zaklinajmy. Leszek Kołakowski napisał, że nie można absurdalnie udawać, że sprawa wieku nas nie dotyczy – nie można też żyć żalem za utraconą młodością.

 

____________________

Kuba
Wiśniewski jest redaktorem naczelnym bieganie.pl. Na razie brak mu
czasu na wypisanie pełnej listy swoich osiągnięć. Swoje frustracje i
niespełnione ambicje prezentuje między innymi na
 Instagramie.

Możliwość komentowania została wyłączona.