szewinska
1 lipca 2018 Redakcja Bieganie.pl Sport

Rozmowa z Ireną Szewińską


29 czerwca 2018 roku zmarła Irena Szewińska. Przypominamy wywiad, jaki zrobiliśmy z Panią Ireną w 2012 roku z okazji ogłoszenia przez IAAF dwudziestu czterech nazwisk IAAF HAAL of FAME, z okazji 100-lecia IAAF.

Na 100 lecie istnienia IAAF ogłosił swoją „Hall of Fame”. Wśród pierwszych 24 nazwisk znalazło się nazwisko Ireny Szewińskiej. Aby móc być w ogóle branym pod uwagę należało zdobyć przynajmniej dwa złote medale na igrzyskach olimpijskich lub mistrzostwach świata oraz ustanowić przynajmniej jeden rekord świata.

szewinska hall of fame 1

W przypadku Pani Ireny Szewińskiej nie było tutaj żadnych wątpliwości, poniżej lista największych osiągnięć:

Igrzyska olimpijskie
    Tokio 1964
        1. miejsce (złoty medal) – 4 x 100 m (43.69)
        2. miejsce (srebrny medal) – 200 m (23.13)
        2. miejsce (srebrny medal) – skok w dal (6.60)
    Meksyk 1968
        1. miejsce (złoty medal) – 200 m (22.58)
        3. miejsce (brązowy medal) – 100 m (11.19)
    Monachium 1972
        3. miejsce (brązowy medal) – 200 m (22.74)
    Montreal 1976
        1. miejsce (złoty medal) – 400 m (49.28)

Mistrzostwa Europy
    Budapeszt 1966
        1. miejsce (złoty medal) – 200 m (23.1)
        1. miejsce (złoty medal) – skok w dal (6.55)
        1. miejsce (złoty medal) – 4 x 100 m (44.49)
        2. miejsce (srebrny medal) – 100 m (11.5)
    Helsinki 1971
        3. miejsce (brązowy medal) – 200 m (23.32)
    Rzym 1974
        1. miejsce (złoty medal) – 100 m (11.13)
        1. miejsce (złoty medal) – 200 m (22.51)
        3. miejsce (brązowy medal) – 4 x 100 m (43.48)
    Praga 1978
        3. miejsce (brązowy medal) – 400 m (50.40)
        3. miejsce (brązowy medal) – 4 x 400 m (3:26.76)

To jedyna rozmowa z Panią Ireną Szewińską na bieganie.pl

Adam Klein: W internecie można znaleźć informacje, że urodziła się Pani w obozie dla uchodźców.
To absolutnie nieprawda. Moja mama pochodziła z Kijowa, ojciec z Warszawy, po wojnie kończył studia w Leningradzkim Instytucie Kinoinżynierów. Rodzice poznali się w Rosji. Mieszkali w akademiku i ja tam się urodziłam w 1946 roku. W 1947 roku po skończeniu przez ojca studiów rodzicie przenieśli się do Warszawy, mój tata był wybitnym inżynierem akustykiem, projektantem kin, teatrów, sal koncertowych.

W wieku 18 lat w 1964 roku pojechała Pani na pierwsze Igrzyska do Tokio gdzie od razu zdobyła Pani złoto w sztafecie 4x100m i srebro na 200m i skoku w dal. Czy na długo przed Igrzyskami wiedziała Pani, że pojedzie? Nie było to zaskoczenie, że taka młoda zawodniczka i od razu Igrzyska?
W 1960 roku jeszcze słuchałam transmisji z Igrzysk w Rzymie przez radio. Telewizja dopiero wchodziła. Zaczęłam trenować w 1960 roku na jesieni. Były oszczepnik Jan Kopyto, który  już  zakończył swoją karierę sportową zorganizował grupę dziewcząt i chłopców ze Szkoły nr 37. im Jarosława Dąbrowskiego. Wszyscy zapisaliśmy się do Polonii Warszawa, ja reprezentowałam barwy tego klubu do końca kariery. Jako młodziczka uzyskiwałam już dobre wyniki, najpierw w skoku wzwyż, Rekord Polski młodzików 156,5 cm jeszcze stylem naturalnym, skacząc na piasek. Kiedy odszedł z Polonii Jan Kopyto, to w sezonie 62/63 zaczęłam już trenować z Andrzejem Piotrowskim. Byłam już wtedy powoływana na mecze do kadry juniorek i seniorek. Każdy oczywiście marzył o wyjeździe na Igrzyska Olimpijskie. Zawodami, które przesądziły o tym, że zostałam powołana do kadry olimpijskiej, były pierwsze Europejskie Igrzyska Juniorów, które odbywały się w Warszawie a potem przekształciły się w Mistrzostwa Europy Juniorów. Wtedy, w 1964 roku, jesienią, w biegu na 200m uzyskując wynik 23,5 ustanowiłam Rekord Polski seniorów.

W 1968 roku w Meksyku było złoto na 200m i brąz na 100 a mimo wszystko za zgubienie pałeczki w sztafecie posypały się na Panią gromy.
Ja już wtedy w Meksyku byłam dosyć rozbiegana, i kiedy na ostatniej zmianie ruszyłam, to taka była różnica szybkości, że koleżanka podała mi pałeczkę za sam koniec a ja przy kolejnym ruchu uderzyłam o biodro i pałeczka wypadła. Niestety potem była taka audycja telewizyjna zrobiona przez Pana Eugeniusza Pacha, nagrywał oddzielnie nasze wypowiedzi a potem tak to zestawiał, że w efekcie tej manipulacji wychodziło jak gdybym była przez koleżanki atakowana. Jednak opinia publiczna była po mojej stronie. Ale powiedziałam wtedy, że jeśli koleżanki nie mają do mnie zaufania to ja w sztafecie z nimi biegać nie będę.

Monachium 1972 to jeden brązowy medal na 200m, w relacji do poprzednich Igrzysk w Pani wykonaniu wydaje się to być występ stosunkowo nieudany.
To były pierwsze Igrzyska po urodzeniu dziecka w 1970 roku. Więc dochodziłam jeszcze do formy. W Sylwestra 71/72 na obozie w Zakopanem poważnie skręciłam kostkę lewej nogi, to była u mnie w skoku w dal noga odbijająca, i niestety konsekwencją było to, że musiałam zrezygnować ze skoku w dal.

Trudne było przestawienie się na 400m?
Jesienią 73 roku, pobiegłam na Skrze zupełnie bez przygotowania tak, żeby spróbować uzyskałam 52 sekundy co było nowym rekordem Polski. 400 m można biegać wychodząc z dwóch rodzajów treningu. Wytrzymałościowego i takim przykładem był Alberto Juantorena, który świetnie biegał 800 i 400 metrów. Ja wychodziłam z treningu sprinterskiego, 100 ale raczej 200 więc włączyłam trochę więcej elementów wytrzymałościowych, ten trening się oczywiście trochę zmienił ale wychodziłam z treningu o charakterze sprinterskim.

Czy były jakieś biegi w karierze, które wspomina Pani szczególnie?
W Poczdamie, w 1974 roku, biegłam 200m razem z ówczesną rekordzistką świata Renate Stecher, ona na szóstym torze ja na drugim. I tak pobiegłam, że cały stadion oniemiał. To był wtedy jedyny bieg z tamtych zawodów, którego wyniki podano elektronicznie: 22,21 – nowy Rekord Świata. Na stadionie zamarła cisza.

Oczywiście start w Montrealu w 1976 roku był chyba moim najważniejszym, najbardziej widowiskowym startem bo tam wygrałam to z olbrzymią przewagą, wynikiem 49,28 poprawiając jednocześnie Rekord Świata.

Ja jako dziewięciolatek zapamiętałem taki bieg z 1977 roku z Maritą Koch na 400m, który teraz dzięki internetowi możemy łatwo czytelnikom pokazać, pamięta go Pani?
Oczywiście, to był pierwszy Puchar Świata w Dusseldorfie. Dwa W zawodach poprzedzających Puchar Świata Marita Koch miała lepsze wyniki na 400m ale nie biegałyśmy razem. Na dwa tygodnie przed tamtym biegiem biegałyśmy razem na 200 m w Nicei. I ona ze mną wygrała. Czyli okazało się, że nawet na te 200 m, które były moją mocną stroną była wtedy lepsza. Więc można się było spodziewać, że w tej bezpośredniej rywalizacji wygra, bo miała lepsze wyniki na 400m i w bezpośredniej walce na 200 m wygrała. W Dusseldorfie ona biegła na torze trzecim, ja na czwartym, więc nie widziałam dobrze co się dzieje. Kiedy wyszłyśmy na ostatnią prostą miała ze 3 metry przewagi. W tym dniu, kiedy mój mąż i trener odprowadzał mnie do call-roomu po rozgrzewce powiedział: „Pamiętaj, biegnij do końca bo ona w kratkach staje”. I tak biegłam. 300 m – ona przede mną, nie odpuszczam. 350 m ona nadal przede mną ale ja wiem, że „ona w kratkach staje” więc idę dalej. Czasami jest tak, że zawodnik już puszcza na ostatnich metrach bo wydaje mu się, że nie da rady. A ja miałam to zakodowane, że „ona w kratkach staje” więc walczyłam do końca i chyba na ostatnich 10-15 metrach dopiero ją prześcignęłam i wygrałam zdecydowanie.

Patrząc potem na rozwój jej kariery, jej wyników, nie myślała Pani jak ona to robi, że to może wpływ nielegalnego wspomagania?
Nigdy jej nie złapano więc ponieważ opieram się tylko na faktach nie mogę na ten temat nic powiedzieć.

Czy żałuje Pani jakichś niewykorzystanych szans?
Żałuje skoku w dal w Meksyku. Myślę, że zostały tam popełnione błędy w programie treningowym i startowym. Po obozie przygotowawczym w Font Romeau, pierwszym startem były Igrzyska. Kiedy pojechaliśmy do Meksyku powinnam tam była wystartować w zawodach, żeby w warunkach zawodów wymierzyć rozbieg. Bo w rezultacie w trakcie Igrzysk miałam te skoki zupełnie nieudane, jeden sporo sprzed belki a dwa spalone, jeden minimalnie. Ale gdybym startowała tydzień wcześniej to może by inaczej to wyglądało. Nie mówię, że na pewno zdobyłabym medal ale nie powinno być tak, że po długim okresie treningu pierwszym startem jest od razu impreza docelowa. Ja zauważyłam u siebie, że kiedy zaczynał się sezon to moje najlepsze wyniki pojawiały się w czwartym, piątym starcie, jeśli było to w drugiej części sezonu to był to drugi, trzeci start. Żałuję, że tak się stało.

Kiedyś Edwim Moses po zakończeniu kariery, pytany o to, czy biega dla rekreacji powiedział, że on się w swoim życiu już nabiegał. Czy Pani zdarzało się biegać dla rekreacji?
Ja biegam po lesie, dla siebie, nie jeżdżę na żadne zawody weteranów bo czuję się młodo. Ale idę do lasu, potruchtam, zrobię trochę interwałów, nigdy nie biegałam kilometrów, raczej przebieżki, minutówki, wyskoki, trochę żabek czy innych ćwiczeń. W każdym razie jest to teraz bieganie całkowicie rekreacyjne.

IAAF ogłosił, swoją Hall of Fame i Pani znalazła się wśród 24 zawodników, którzy tam się znajdą, jak Pani to odbiera?
To dla mnie oczywiście wielki zaszczyt, móc znaleźć się śród tak znamienitych postaci jak: Jesse Owens, Emil Zatopek czy Carl Lewis.

19 maja odbywa się w Warszawie bieg Samsung Irena Run, nie pobiegnie Pani?
Raczej nie, ale jest mi bardzo miło, że po raz kolejny jestem patronem tego biegu, który tym razem odbywa się na Polu Mokotowskim. W tym roku jego motto to: „Biegam dla siebie biegam dla innych” a dochód ze sprzedaży pakietów startowych w dodatku podwojony przez firmę Samsung zostanie w całości przeznaczony na Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce, które organizuje wakacje dzieciom z biednych rodzin.

Dziękuje za rozmowę

Możliwość komentowania została wyłączona.