8 listopada 2011 Redakcja Bieganie.pl Sport

O tym, jak pogodzić miłość do biegania i … wina – rozmowa z Tomaszem Bladosem


Tomasz Blados, zapracowany sommelier z Wino i Jazz, łączy pracę z bieganiem. Rok temu w swoim maratońskim debiucie w Maratonie Warszawskim pobiegł 2:35:15, zajął dziewiątą lokatę, ale był pierwszym na mecie Polakiem. Kolejne 42 km 195 m ma nadzieję przebiec jeszcze szybciej na wiosnę. O winie i bieganiu opowiada Aleksandrze Szmigiel.

 IMG_8717.JPG
Tomasz Blados. Co wybrać? Wino czy bieganie?

Jak wspominasz swoją przygodę z maratonem?

To był mój debiut i cierpiałem na przygotowaniach do niego. Ciężko było mi pogodzić trening z pracą. Zdarzało mi się przychodzić po ciężkich akcentach do sklepu bardzo zmęczonym. Sam maraton był kwintesencją zmęczenia, ale było wspaniale. Na 40 km wbiegłem bez żadnej świadomości, jeszcze 10  min wcześniej mogłem pozować do zdjęć, a na końcówce nie wiedziałem już co się dzieje. Atmosfera była świetna, przyszło mnóstwo kibiców, dopingował mnie nawet mój szef, masa znajomych, dziewczyna Ela, którą wtedy poznałem. Maraton kompletnie wywrócił moje życie, choć na początku skrytykowałem w jakimś tekście swoją maratońską inicjację. Dopiero potem uświadomiłem sobie, że maraton to było coś, o czym zawsze marzyłem, po wszystkich moich perypetiach związanych z bieganiem. Kiedyś nawet rzuciłem ten sport, bo nie szło mi tak jak chciałem.

No tak, trening maratoński wymaga dużo czasu i poświęcenia. Jak udaje ci się pogodzić pracę z bieganiem?

Tak, to wymaga dużo czasu, ale na szczęście udaje mi się to jakoś pogodzić. Pracuję na zmianę z kolegą i gdy mam cięższy trening, to zawsze się dogadam, abym mógł przyjść np. trochę później.

A o jakich porach biegasz?

Różnie. Przyznam się, że zdarza mi się biegać o późnych porach, np. 22:00. ..  Koledzy biegacze strofują mnie, że nie ma to zbyt wielkiego sensu, ale nie potrafię sobie odpuścić treningu. Zdarza mi się pracować od 12 do 22 i po takim dniu pracy lubię sobie pospać, więc czasem nie zdążam ze zrobieniem treningu rano. Zdarza mi się więc biegać 15 km lub biegi zmienne wieczorami.

Planujesz teraz jakieś starty?

Tak, trzymaj za mnie kciuki 11 listopada, mam zamiar biec w Biegu Niepodległości w Warszawie.

Możesz na mnie liczyć. Opowiedz jak to się stało, że zająłeś się sprzedażą wina?

Powiem szczerze, że był to zupełny przypadek, ale związany z moją drugą pasją – bieganiem. Namówił mnie do tego mój ówczesny trener z Klubu Gwardia, trener Gąsior. To było zaraz po maturze, przeżywałem wtedy różne dramaty, bo nie dostałem się na studia, na Politechnikę – jak się później okazało, całe szczęście. Chciałem potem wstąpić do wojska, ale chłopaki mówili, że się tam zmarnuję. Wtedy powstawał w szkole hotelarsko-gastronomicznej Krasnołęcka, pierwszy rocznik sommelierstwa. No i trener mnie tym zainteresował, tym bardziej, że wcześniej lubiłem gotować.

IMG_8731.JPG

Czym zajmuje się konkretnie sommelier?

Na początku sam nie wiedziałem nawet, czym zajmuje się sommelier. W wolnym tłumaczeniu sommelier oznacza specjalistę od win, najczęściej pracującego w restauracji. To on układa całą kartę, doradza klientowi.


Kiedy myślisz o winie to jakie skojarzenia nasuwają ci się na myśl?

Wino to jest kultura, historia, jest masa wspaniałych rzeczy, a przede wszystkim ludzi, związanych z winem. Teoretycznie rzecz biorąc, najwięcej winiarzy, czyli enologów, pochodzi z Hiszpanii, Francji i Włoch. Poznałem ich, ale są to przede wszystkim pasjonaci wina, nie odpowiadają wizerunkowi jadącego na traktorze z papierosem w ustach rolnika. Są fanami swojej pracy, cały czas chcą ulepszyć uprawy. Jeden z nich opowiadał mi jak to ośli nawóz, umieszczony w odpowiednim miejscu na grządce, poprawia jakość winorośli. Inny puszcza Beethovena przy swoich uprawach…

Jakie wino polecasz najczęściej?

To zależy kto co lubi. Pracuję kilka lat w tej branży i zdążyłem zauważyć, że Polacy preferują bardziej wyraziste wina, takie „mięsiste” i niezbyt kwasowe. Te wina najczęściej polecam. Ludzie, którzy nie mają częstego kontaktu z tym trunkiem, nie przepadają za kwasowym winem

Jako specjalista powiedz, czy powiedzenie: Im wino starsze tym lepsze, jest zgodne z prawdą?

To jest totalna bzdura. To powiedzenie jest wyssane z palca! Nie wiem kto to wymyślił… Są badania, robione przez niemieckich specjalistów, które wykazały, że na świecie jest tylko 6-7% win, które nadają się do długiego leżakowania. Długim leżakowaniem określa się czas 10-15 lat. Ponad 90% win jest do szybkiego spożycia, czyli 2-3 lat od momentu pojawienia się na półce. A więc są wina, które mają potencjał do starzenia się, dojrzewania z wiekiem, ale jest ich zdecydowanie mniej. W takich winach banalne nutki owocowości zmieniają się w te rustykalne, bizantyjskie. Wino Ewoluuje: wina o wysokiej kwasowości i taninie maja potencjał starzenia, win białych nadających się do długiego leżakowania jest zdecydowanie mniej niż czerwonych, dlatego te należy wypić stosunkowo szybko.

Na ile lampek wina pozwalasz sobie w tygodniu?

Mimo, że
pracuję w takiej branży to nie piję za dużo wina. My głównie próbujemy
wino, a często robi się to w ten sposób, że pod koniec się je, brzydko
mówiąc, wypluwa. Kieliszek na tydzień to jest wszystko na co sobie
pozwalam.

IMG_8749.JPG

Jak najlepiej podawać wino?

Przed podaniem wino białe należy schłodzić do 8-10 stopni Celsjusza, bo ma za zadanie nas orzeźwić. Czerwony trunek należy schłodzić do 18 stopni, aby nie ulatniał się alkohol. Ludzie lubią robić z czerwonego wina grzańca, ale dla profesjonalnych winiarzy jest to profanacja smaku tego trunku. Dodając przyprawy np. goździki czy pomarańcze, zupełnie zmieniamy smak wina. W degustacji  wina chodzi o to, aby odkrywać jego poszczególne smaki, a nie maskować.

A jeśli chodzi o dopasowywanie potraw do wina?

To temat rzeka. Jest cały dział na temat dobierania win do potraw. Np. do karkówki pasuje wino z dobrą kwasowością i wyrazistymi taninami, czyli np. soczysty Cabernet z Francji. Do popularnych krewetek osobiście polecam np. białe wino typu frizzante, czyli delikatnie musujące, może to być portugalskie Vinho Verde albo Prosecco frizzante.  Generalnie powinno zaczynać się od lżejszych trunków, a kończyć na tych cięższych.

Jak pić wino, aby nie bolała później głowa?

Pewnie każdy ma swoje sposoby. Najlepszy z nich to: nie mieszać z innymi alkoholami. Nawet mieszanie białego i czerwonego niektórym szkodzi, jeśli już, to wypada zacząć od białego.

Słyszałam, że ciebie najbardziej boli głowa po wypiciu szampana 🙂

Tak, niestety 🙂 W ogóle to nie wiem, czy wiesz, ale każdy szampan jest winem musującym, natomiast nie każde wino musujące jest szampanem. Szampan jest nazwą zastrzeżoną dla Szampanii, rejonów północnej Francji (region opodal miasteczka Reims). Taki szampan jest robiony metodą wtórnej fermentacji w butelce. Cały proces produkcji szampana jest dość skomplikowany i bardzo pracochłonny.


Widzę, że jesteś prawdziwym pasjonatem swojego zawodu. Co byś zrobił, gdyby kazano ci wybrać między swoimi dwiema pasjami: winiarstwem i bieganiem?

To jest trudne pytanie. Kiedyś sobie wyobrażałem, co bym wybrał, gdyby stała tu butelka wina, a po drugiej stronie buty do biegania… Jestem bardziej samotnikiem, choć lubię towarzyskie spotkania. Szczególnie te przy winie. Ze znajomymi robiliśmy swego czasu imprezę, na którą każdy przynosił jakieś specyficzne wino i zakrywaliśmy mu etykietę, a potem staraliśmy odgadnąć jego skład, szczepy, z jakiego regionu pochodzi… Fajna zabawa, ale po dłuższym zastanowieniu postawiłbym jednak na bieganie…

DRODZY CZYTELNICY!

ZAPRASZAMY do sklepu Wino i Jazz przy. ul. Aleja KEN 24 w Warszawie! Do końca roku 2011 na hasło BIEGANIE.PL otrzymacie 15% rabatu na zakupy!

Tomek Blados zaprasza szczególnie wszystkich biegaczy!

TRZY PYTANIA DO DIETETYKA JAKUBA CZAI

A’ propos spożywania wina… O jego negatywne i pozytywne działanie na biegaczy oraz inne frapujące kwestie, zapytaliśmy dr Jakuba Czaję, znanego w branży biegowej dietetyka.

PraskaDycha_fot.o.szmigiel012.JPG
Więcej o Jakubie Czai znajdziecie na stronie http://www.aktywnadieta.pl/
oraz na Facebooku w zakładce Nike Runnig Poland, gdzie Kuba jest ekspertem


Na ile lampek wina może sobie pozwolić biegacz, trenujący codziennie?

To zależy przede wszystkim od stopnia zaangażowania biegacza w trening. Czy jest on wykonywany codziennie, czy też ma mniejsze znaczenie. Dzieje się tak dlatego, że wino, poza tym, że jak najbardziej ma szereg walorów prozdrowotnych, jest również źródłem alkoholu. Alkohol natomiast w treningu osoby mocno zaangażowanej w wykonywaną ciężką pracę (bez względu, czy jest to biegacz profesjonalny, czy też biegacz amator) nie jest wskazany w okresie okołotreningowym. Co oznacza, iż wino na pewno nie będzie wskazane przed wykonywaniem treningu, oczywiście również w jego trakcie (choć są biegi we Francji, w których na punktach odżywczych zamiast wody podawane jest wino 😉 ), jak również nie jest wskazane w okresie bezpośrednio po treningu.

W sytuacji, gdy wykonywany trening był intensywny i ciężki, spożycie wina w krótkim okresie po jego zakończeniu, będzie mimo wszystko spowalniało procesy regeneracji i adaptacji powysiłkowej ze względu na fakt, iż alkohol niejako podtrzymuje poziomu kortyzolu we krwi. Kortyzol natomiast, wytwarzany podczas ciężkich treningów, ma bardzo silne działanie kataboliczne przyczyniając się niejako do powstawania mikrourazów podczas treningów. Tak więc po intensywnym wysiłku, przerwa od jego zakończenia do spożycia powinna wynosić 6-8 godzin. W przypadku lżejszych treningów ten czas może wynosić 2-4 godzin.

A jeżeli chodzi o spożywanie wina, to w przypadku osób intensywnie trenujących, nie powinno one być wyższe niż 2-3 lampek w tygodniu. W przypadku osób mniej zaangażowanych w trening może to być troszkę częściej tj. 3-5 razy w tygodniu po jednej lampce. W przypadku mężczyzn jedna lampka oznacza ok 150-200 ml, gdy w przypadku kobiet zwykle 100-150 ml. Zdecydowanie odradzam spożywanie wina codziennie, bo choć ma pewne walory zdrowotne, codzienne spożywanie alkoholu może prowadzić do alkoholizmu 😉

Czy wino działa jak doping?

Wino, jako źródło alkoholu, jest uznawane jako szeroko pojęty doping, ale tylko w pewnych konkurencjach sportowych m.in. we wszystkich sportach motorowych, strzelnictwie, łucznictwie, kręglarstwie (bowlingu), czy sportach walki. Oczywiście zakaz stosowania dotyczy samych zawodów i okresu okołostartowego m.in. ze względu na wpływ na układ ośrodkowo-nerwowy obniżając znacznie zdolności psychomotoryczne osób biorących udział w ww. konkurencjach. Poza tym, w sportach opartych o strzelanie również wykazuje pewne działanie sedatywne (uspakajające), co mogłoby dawać nieuczciwą przewagę np w łucznictwie, w którym każde drgnięcie ręki przenosi się na łuk i strzałę, a więc i na celność strzału.

W przypadku biegaczy nie uznaje się wina jako substancji dopingującej, zarówno w ścisłym znaczeniu tego słowa, jak również ogólnie produktu, który miałby wpłynąć pozytywnie na możliwości fizjologiczne biegaczy. Wino, nawet w małych dawkach, może obniżać pojemność wysiłkową organizmu, a niektórzy z badaczy uważają również, iż może negatywnie wpływać na stan nawodnienia organizmu, co oczywiście również bezpośrednio przekłada się na obniżenie możliwości wysiłkowych organizmu.

Jakie są plusy picia wina dla sportowca?

Uważa się, że wpływ, jaki wywiera wino, na właściwości psychomotoryczne organizmu może mieć również swoje plusy, jak choćby fakt, iż wino dlatego już swoją popularność świeci od kilku tysiącleci, iż jest doskonałym napojem rozluźniającym i wprowadzającym organizm w pewnego rodzaju "błogostan", a dzięki temu umożliwia odreagowanie wszystkich stresów nie tylko związanych z pracą zawodową, ale i stresów treningowych. Uważa się bowiem, iż w każdym intensywnym treningu sportowym potrzebne są okresy odreagowania psychicznego, w którym wino, jako dobrej jakości produkt, może idealnie zostać wykorzystane. Ponadto, jak wykazują badania z przestrzeni ostatni lat, wino, a przede wszystkim wino czerwone, najlepiej wytrawne, jest doskonałym źródłem polifenoli m.in. popularnego w ostatnich latach rezweratrolu, które wykazują bardzo silne działanie antyoksydacyjne, jak również korzystnie wpływają na stan układu sercowo-naczyniowego.

Osoby pijące czerwone wino mają niższe ryzyko zachorowania na choroby sercowo-naczyniowe, a więc miażdżycę, nadciśnienie, zawał serca, choroby naczyń. Dlatego też, zwłaszcza w przypadku osób z tzw. grup ryzyka, poza tym iż biegają, wino również może być doskonałym uzupełnieniem diety, które będzie pozytywnie wpływało na ich stan zdrowia.

Podsumowując, wino może znaleźć się w diecie biegacza, ale najlepiej 2-3 razy w tygodniu i nie w okresie bezpośrednio przed czy po treningu. A jeżeli wybieramy wino, najlepiej sięgnąć po wina czerwone, zwłaszcza te wytrawne.

Możliwość komentowania została wyłączona.