18 września 2016 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

To run, or not to run – angielski nie tylko dla biegaczy


Jednym z głównych problemów wczesnego Bekele była jego słaba znajomość języka Angielskiego. Jego manager, Jos Hermens wiedział o tym i dlatego bardzo mocno naciskał na to, żeby Kennenisa uczył się angielskiego. Dużo wcześniej naciskał na Haile Gebrselassie i Haile bardzo szybko angielski opanował, stając się często lwem salonowym na różnych mityngach, galach czy prezentacjach, świetnie radząc sobie bez Josa.

820 8
Jos Hermens i Kennenisa Bekele na konferencji w trakcie której Kennenisa ma jeszcze problemy z angielskim, tymczasem Haile (poniżej) radzi sobie doskonale.

882 9

Znajomość angielskiego jest kluczowa dla każdego zawodnika, który myśli o międzynarodowej karierze. Oczywiście bieganie jest ważne. Bez dobrej biegowej formy nic nie zdziałasz nawet jeśli potrafisz recytować z pamięci Hamleta w oryginale. Ale jeśli po udanym dla Ciebie biegu podchodzi do Ciebie jakaś międzynarodowa stacja telewizyjna i zadaje Ci pytanie, to sposób w jaki się wypowiadasz jest bardzo ważny. Tym jak się wypowiadasz możesz wygrać bardzo wiele. Jeśli potrafisz ciekawie opowiadać o tym co działo się w trakcie biegu zaczynają interesować się tobą wszystkie media a potem także sponsorzy. To oczywiście nie tylko kwestia znajomości angielskiego, także osobowości, ale angielski jest równie ważny.

Oczywiście dzisiaj jest google translate, który pomaga czasem załatwić pewne rzeczy. Kilka tygodni temu dzwoniłem do Hiszpanii, żeby dowiedzieć się, czy stadion lekkoatletyczny jest otwarty dla dla zwykłych śmiertelników. Telefon odebrał ktoś kto nie znał angielskiego, jednak dzięki google translate jakoś się dogadałem. Niestety w wielu sytuacjach google translate nam nie pomoże.

Najpierw chciałem napisać ten tekst o uczeniu się angielskiego jako post na moim blogu. Ale pomyślałem, że ten problem niewystarczającej znajomości angielskiego dotyka wielu zawodników, wyczynowych czy amatorskich. Wszyscy jeżdżą za granicę, muszą się komunikować z tymi którzy angielski znają lepiej lub gorzej ale znają. Ponieważ sam mam za sobą sporo doświadczeń związanych z koniecznością komunikowania się w miejscach gdzie nikt nie mówi po polsku, to chciałbym podzielić się moimi obserwacjami. Ten ten tekst będzie o tym, jak wg mnie stosunkowo łatwo można nauczyć się angielskiego w stopniu który pozwoli nam na niezłe komunikowanie się.

***

Kiedy byłem dzieckiem, zapytałem się mojego taty w jakim języku myśli. Tata urodził się w USA, w rodzinie węgierskich emigrantów ale odkąd pamiętałem mieszkał we Francji, do liceum nawet chodził we Francji. Nie pamiętam co mi odpowiedział ale przez jakiś czas nie dawało mi to spokoju, aż do momentu kiedy dorosłem i uzmysłowiłem sobie, że język jest za wolny na to, żeby w nim myśleć. Język to tylko narzędzie które wykorzystujemy jeśli chcemy przekazać komuś co myślimy.

Uczyłem się angielskiego w podstawówce, mając ciągle wrażenie, że stoję w miejscu.

„ – What’s your name” – wydawało mi się, że tak banalnego pytania nigdy nie będę musiał zadać ani nikt mi go nie zada. Bo przecież wystarczy, że pokażę na siebie i powiem: „ – Adam”. A potem na mojego rozmówcę z pytającym wyrazem twarzy. I każdy myślący człowiek odpowie mi jak ma na imię. Było potem oczywiście też trochę bardziej skomplikowanych spraw niż „What’s your name?” ale zawsze mi się wydawało, że to uczenie się angielskiego jest jak patrzenie przez dziurkę od klucza. Że widzimy tylko mały wycinek, podczas kiedy może jakiś inny wycinek jest ważniejszy a może ciekawszy.

Chciałem móc sam wybierać wycinki na jakie patrzę albo żeby ktoś rozumiejący mój problem przygotował dla mnie taki zestaw najważniejszych wycinków i podał mi wszystkie razem na tacy z wytłumaczeniem jak tego używać. Wiedziałem, że nie da się od razu nauczyć języka, ale chciałem posiąść jakiś taki „szkielet” myślenia o języku, „ramę” na której mógłbym budować to co chcę powiedzieć lub gdzie mógłbym osadzać to co do mnie mówią. Nawet gdyby to co mówię nie było do końca poprawne. Nie chodziło o poprawność gramatyczną ale o zerwanie z tą dziurką od klucza, chciałem od razu mieć dostęp co całej przestrzeni jaka się za drzwiami kryła, do całości potrzeb komunikacyjnych jakie mamy. Móc pytać, zaprzeczać, w przyszłości, w przeszłości, w teraźniejszości, bez jakichś ograniczeń wynikających z mojego braku znajomości gramatyki. Słów mógłbym się nauczyć ale jakichś słów? Skąd mam wiedzieć które są najważniejsze? I jak je użyć?

I po latach wymyśliłem. Może ktoś coś takiego już wymyślił, ja o tym nie wiem. Ale potrafię to ułożyć w czymś, co nazwałem matrycą. Nazwijmy ją: „Matrycą Kleina”. 🙂 (wiem, że może to wyglądać jak megalomania, skala Kleina, matryca Kleina, ale w końcu trochę autopromocji nie zaszkodzi).

Kiedy człowiek uczy się angielskiego czy jakiegokolwiek innego języka obcego czasem słyszy o tym języku różne plotki, pogłoski. Np o Polskim słyszy się, że jest bardzo trudny i że jest tam dużo „szbrzszcz”. O angielskim słyszy się, że tam jest aż 16 różnych czasów. W języku polskim są 3 a w angielskim 16 ? To onieśmiela. I jak to pogodzić z innymi pogłoskami, że angielski jest podobno prosty?

Konstruując moja matrycę podjąłem decyzję o tym co ważne a co nie, i zamieniłem te 16 czasów na 3 czasy.  Oczywiście nie dosłownie, po prostu uznałem, że chcąc podać na tacy to co najważniejsze muszę dokonać pewnych uproszczeń.

Sprawa pierwsza – najważniejsze czasowniki

Bez czasownika nie ma zdania. Czasownik jest szkieletem dla wszystkiego co mówimy. Dlatego wiedziałem, że najpierw trzeba się nauczyć operować stosunkowo sprawnie czasownikiem i używać go w odpowiedniej konfiguracji w zdaniu, potem ewentualnie dodać jakiś rzeczownik czy przymiotnik którego w już w dowolnym momencie życia możemy się douczyć.

Ale jakich czasowników się nauczyć?

W języku codziennym używamy ograniczonej liczby czasowników. Zdecydowałem się najpierw na znalezienie tych najważniejszych bez których nie da się żyć. To co jest ważne a co mniej to już sprawa dyskusyjna ale oto lista 20 najważniejszych wg mnie czasowników. Wymienię je w bezokoliczniku. W języku angielskim każdy czasownik w bezokoliczniku poprzedzony jest słówkiem: to.

Najpierw czasownik główny:

to run – biegać (może w normalnym świecie to nie najważniejszy ale u nas bez tego się nie da)

Teraz 5 podstawowych:

to go – iść, jechać
to be – być
to want – chcieć
to have – mieć
to do – robić

Teraz bardzo ważnych
to eat – jeść
to drink – pić
to give – dać
to take – brać
to come – przyjść
to tell – mówić
to speak – rozmawiać
to buy – kupować, kupić
to pay – płacić
to put – położyć
to drive – jechać (samochodem)
to live – żyć, mieszkać
to like – lubić
to think – mysleć
to see – widzieć

Dobra. Wiem, że nie wyczerpuję listy ważnych. To look, to watch. To Start, każdy biegacz zna. 🙂  Finnish, też (chociaż pewnie nie jest to tak oczywiście jak tego używać).

Matryca

Patrzenie nie przez dziurkę od klucza oznacza, że od razu potrafimy powiedzieć wszystko. Do tego służy matryca. Czyli od razu widzimy jak wyglądają twierdzenia, pytania i przeczenia, czyli 3 tryby, zarówno w czasie teraźniejszym przyszłym jak i przeszłym, czyli 3 czasy. 3 razy 3 to 9. Matryca od razu pokazuje 9 stanów. I od razu w każdej osobie w liczbie pojedynczej czy mnogiej.

Brzmi to groźnie, ale zobaczcie, jak dużo się tam rzeczy powtarza. Po Polsku powiemy:

Ja biegnę
Ty biegniesz
On biegnie
My biegniemy
Wy biegniecie
Oni biegną

Odmiana czasownika przez osoby sprawia, że po polsku mamy sześć różnych wersji czasownika. A po angielsku jest tylko jedna !!!! (ok, dwie 🙂 )

I run
You run
He runs  (tutaj jedyna różnica)
We run
You run
They run

Jeśli przyjrzycie się tej matrycy, od razu zrozumiecie jak prostym językiem jest angielski. W bieganiu wiele opiera się na naszych oczekiwaniach, marzeniach. Przed ważnym startem zawodnicy są zawsze pełni optymizmu, nadziei. Dlatego przed biegiem zawodnicy CHCĄ coś osiągnąć. Poniżej matryca na przykładzie czasownika: to want (chcieć).

Matryca to taki szkielet na którym możemy wszystko zbudować. W angielskim popularnie stosuje się dwa czasy przeszłe ale uznałem, że czas przeszły prosty jest bardziej uniwersalny i prosty, dlatego jest on zastosowany w matrycy.

Metoda polega na przygotowaniu sobie Matrycy Kleina dla każdego ważnego czasownika i opanowaniu tego, co faktycznie nie jest trudne, bo mnóstwo rzeczy się powtarza. Plus obudowaniu tego pewną liczbą ważnych dla was rzeczowników czy przymiotników. Oczywiście jest jeszcze kilka drobiazgów, np jak budować pytania jeśli pytanie zaczyna się od „Gdzie” lub „Jak” (tego nie ma opisanego w matrycy) ale eksperymentuję tą metodą z moim dziećmi i wg mnie to działa (przygotowałem dla nich kilkanaście matryc z najważniejszymi czasownikami).

Czyta nas sporo biegających lektorów, tłumaczy a w każdym razie ludzi znających bardzo dobrze język angielski. Wiem, że wychodzę tym tekstem poza swoje kompetencje, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Zapraszam do dyskusji.

Na zdjęciu zajawkowym z Wikipedii, graficzne obrazującym znajomość języka
angielskiego dane mają na pewno konkretne podstawy
statystyczne, ale np telewizja w Kenii, która ma na rysunku kolor delikatnie zielony jest tylko w języku angielskim. Podobnie jest chyba w Indiach.

Możliwość komentowania została wyłączona.