13 sierpnia 2012 Redakcja Bieganie.pl Sport

Canova tłumaczy, dlaczego według niego wygrał Ugandyjczyk


Wydawałoby się, że tylko trzęsienie ziemi może zagrozić etiopskim i kenijskim herosom biegów długodystansowych w absolutnym zdominowaniu olimpijskiego maratonu. Takiej katastrofy jednak nie było. Nie trzeba było. Do sensacji, jaką jest pozbawienie obu potęg najcenniejszego złota wystarczył pochodzący z Ugandy Stephen Kiprotich.

1.jpg

Wynik jaki osiągnął zwycięzca IO 2012 – 2:08:01 wygląda co prawda mizernie w porównaniu do olimpijskiego rekordu (2:06:32) ustawionego na poprzednich Igrzyskach w Pekinie  przez – nomen omen – Kenijczyka Samuela Wanjiru. Najgłębszy podziw budzi jednak styl w jakim Ugandyjczyk oderwał się od rywalizujących z nim o końcowy triumf dwóch Kenijczyków: Abela Kirui i Wilsona Kiproticha.

Jak do tego doszło?! Taki rozwój wypadków nasuwa wiele pytań:

  • W jaki sposób szerzej nie zaliczający się do ścisłej światowej czołówki biegacz prześcignął uznawanych za murowanych faworytów z Kenii?
  • Dlaczego tak słabo wypadli Etiopczycy (wszyscy zeszli z trasy – przyp. red.)?
  • I wreszcie – czy to Kiprotich był tak mocny, czy może jego rywale popełnili błędy, które kosztowały ich olimpijskie złoto?

Pochylmy się nad "złotym" Stephenem Kiprotichem – jego dotychczasowe życiówki nie powalają:

5000m – 13:23.70 (2008)

10000m – 27:58.03 (2010)

10km (na ulicy) – 28:30 (2009)

Półmaraton – 1:02:20 (2010)

Maraton – 2:07:20 (2011)

Szukając komentarzy, podsumowań, które chciałbym skonfrontować z własnymi przemyśleniami natrafiłem na blog Alberto Stretti, włoskiego dziennikarza, który poprosił Renato Canovę – legendarnego trenera lekkoaltetyki i trenera drugiego na mecie Abela Kirui o dogłębną analizę tego, co wydarzyło się ostatniego dnia XXX letnich Igrzysk Olimpijskich oraz  satysfakcjonujące – przynajmniej mnie – odpowiedzi na powyższe pytania.

2.jpg

Najciekawsze fragmenty i tezy z tekstu Renato Canovy:

Chyba nikt nie wymieniał Stephena Kiproticha jako potencjalnego faworyta do tytułu mistrza olimpijskiego. Mimo to on po prostu wygrał. […] Kluczem do zwycięstwa i jego przewagą było to, że miał więcej czasu na regenerację i budowę formy niż większość faworytów. Od jego ostatniego maratonu minęło aż 168 dni, dla porównania – Wilson Kipsang i Abel Kirui startowali w London Marathon 110 dni przed olimpijskim maratonem. To różnica prawie dwóch miesięcy na korzyść reprezentanta Ugandy.

Bieg rozpoczął się przy dość wysokiej temperaturze, choć nie bardzo wysokiej. Prawdziwym wyzwaniem z którym musieli zmierzyć się uczestnicy olimpijskiego maratonu była wymagająca trasa, z dużą ilością zakrętów i wieloma nawierzchniami (miękki i twardy asfalt z kostką brukową). Takie warunki mogły przyczynić się do wielu mikrourazów mięśni i były głównym powodem tego, że większość maratończyków zwolniła na ostatnich 10 kilometrach. […]  W tych warunkach Wilson Kipsang zrobił coś, co możemy uznać za poważny błąd nadając tempo 14:11 na odcinku 10-15 km. […]

Na 35 kilometrze  na prowadzeniu utrzymywała się czołowa trójka. Kenijczycy: Abel i Wilson byli wysunięci nieco z przodu, kontrolowali się nawzajem, prawdopodobnie nie upatrywali w trzecim – Ugandyjczyku zagrożenia. Mając tego świadomość Stephen miał komfort psychiczny. Na 36 km zdecydował się uciec bo widział, że Kenijczycy wciąż są pochłonięci rywalizacją między sobą. Abel Kirui miał dostatecznie dużo paliwa w silniku, żeby skasować ucieczkę, ale przez to, że był zajęty swoim kolegą z reprezentacji nie zareagował dostatecznie szybko. Po 2 km Stephen miał już 20 sekund przewagi.  Kiedy Abel w końcu rzucił się w pogoń natychmiastowo odpadł zmęczony Wilson. Tak zostało już do końca: Stephen Kiprotich został drugim w historii ugandyjskim mistrzem olimpijskim po Jonie Bua, a na mecie był wciąż świeży. Srebro przypadło Abelowi Kirui, brąz trafił do Wilsona Kipsanga.

3.jpg

KONKLUZJE Renato Canovy:

Byliśmy świadkami biegu, którego przebiegu nikt wcześniej nie mógł się spodziewać. Co dzięki niemu wiemy?

1. Tylko raz w historii lekkoatletyki biegacz, który został wytypowany do reprezentacji olimpijskiej lub na mistrzostwa świata poprzez wiosenny maraton wygrał. Tak zdarzyło się w 2008 roku. Sammy Wanjiru pobiegł w London Marathon (wygrał tam Martin Lel). We wszystkich pozostałych wypadkach zawodnik, który musiał przygotować się najpierw do wiosennego maratonu nie był w stanie wejść na ten sam topowy poziom na mistrzostwach.

 

2. Pierwszy fakt nie jest całkowicie powiązany z fizycznym zmęczeniem zawodami, ale dawką stresu, jaką dla zawodników jest czekanie do ostatniej chwili na to, czy zostaną wybrani do reprezentacji. Ten problem w szczególności dotyczy Kenii i Etiopii, które mogą wystawić bardzo wielu biegaczy zdolnych zdobyć medale […]

 

3. Jest rzecz, którą pokazuje zarówno olimpijski maraton w Londynie panów i pań. Wszyscy atleci, którzy byli w wyśmienitej formie na maratonie w Londynie (Mary Keitany i Edna Kiplagat, Wilson Kipsang oraz Abel Kirui) albo w Rotterdamie (Getu Feleke), tutaj – mimo, że wiodło im się różnie nie byli tak znakomici jak w tamtych startach. Były tylko dwa wyjątki od tej reguły: mistrzyni olimpijska Tiki Gelana, która w tym roku triumfowała w Rotterdamie, w bardzo trudnych warunkach uzyskując 2:18:57, oraz Prisca Jeptoo – trzecia w London Marathon i srebrna na Igrzyskach. Ale w tym wypadku możemy powiedzieć, że nie były one poddane aż tak silnej presji. Etiopka (Gelana) musiała w Rotterdamie pobiec po prostu szybko, korzystając z zajęcy i faktu, że miała dużą przewagę nad resztą. Prisca podczas przygotowań do Igrzysk zaliczyła kontuzję, wstrzymała treningi dzięki czemu…odpoczęła i była bardziej zrelaksowana psychicznie.

4. Etiopski system krajowych eliminacji do reprezentacji na olimpijski maraton (najlepsze czasy uzyskane do 30 kwietnia) nigdy nie będzie działał. Porównywanie postaw zawodników z różnych maratonów jest karkołomnym zadaniem. Zbyt wielu biegaczy będących w stanie uzyskać świetne wyniki nie ma możliwości wystartowania w biegu w równych warunkach. Dwóch Etiopczyków wytypowano na podstawie maratonu w Dubaju. Byłem tam i mogę powiedzieć, że różnica między warunkami tamtejszego biegu, a tymi w London Marathon przekładała się pewnie na 1:00 a może nawet 2:00 minuty różnicy. Bo w Dubaju wszystko było perfekcyjne: temperatura, wilgotność, brak wiatru, trasa, tempo.

 

5. Wilson Kipsang zdominował ubiegłoroczny maraton we Frankfurcie i tegoroczny – w Londynie. Uchodził ze biegacza, który znakomicie zna własny organizm, widzi sytuację. Jednak tutaj zachował się zupełnie inaczej niż w swoich normalnych, udanych startach. Tłumaczyłem jemu i Abelowi, że podczas Igrzysk dysponują 90 proc. swojej maksymalnej dyspozycji i jeśli chcą powalczyć o zwycięstwo w olimpijskim maratonie muszą biec spokojnie do 30 km. Jeśli tak zrobią to pod koniec, na 100 proc. wszyscy inni będą od nich słabsi. Prawdopodobnie Wilson uległ presji, jaką wytwarzała Kenijska Federacja, poddał się impulsowi i zapomniał o swojej umiejętności czytania swojego organizmu, co jest jego największym atutem. Na takiej trasie jak ta podczas maratonu olimpijskiego w Londynie przebiegnięcie odcinka 10-15 km w 14:11 było zwykłym szaleństwem. Za które zapłacił.

 

6. Abel Kirui udowodnił, że jest silniejszy niż wiele osób sądziło. Zdobyte srebro potwierdza to, co pokazały wcześniej dwa tytuły mistrza świata. Zawsze ma problemy przed największymi maratonami komercyjnymi. Na przykład w Londynie dokuczały mu problemy żołądkowe, które uniemożliwiły mu ukończenie biegu na drugiej pozycji. […] Myślę jednak, że jest lepszym zawodnikiem niż wskazywałyby na to jego wyniki uzyskane na World Major Marathons. Może poprawić swoją życiówkę. W idealnych warunkach złamie 2:04.

 

7. […] Przykład Meba Keflezighi pokazuje, że na tak specyficznych zawodach, jakim jest olimpijski marathon liczy się umiejętność właściwego dystrybuowania swoimi siłami, wyznaczenia optymalnej prędkości dla całego dystansu.

 

8. Na tak trudnych trasach jak ta nie jest możliwe uzyskanie dobrego rezultatu jeśli biegacz ma jakiekolwiek problemy fizyczne. Skurcze, ból w plecach, pęcherze na stopach są jeszcze trudniejsze do zniesienia przy tej ilości zakrętów i zmianie nawierzchni.

 

9. Wilson Kipsang na kilku punktach odżywczych nie napił się wody. To kolejny błąd, który powinien wyeliminować w przyszłości. W przeszłości też nie przyjmował zbyt wielu płynów podczas maratonów ale wszystkie biegał w niższych temperaturach. Każdy maraton to nie tyle sam dystans, ale zupełnie inna historia i każdy biegacz, który do niego przystępuje powinien dokładnie wiedzieć co go czeka.

 

CO O TYM SĄDZICIE – ZGADZACIE SIĘ Z RENATO CANOVA?

Możliwość komentowania została wyłączona.