23 stycznia 2014 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

4 powody dla których bieganie po śniegu nie jest super


W końcu mamy śnieg. Temperatury i opady nas nie oszczędzają i wszędzie mamy już kilka albo i kilkanaście centymetrów białego puchu. Na Facebooku pojawiają się setki wpisów zachwalających bieganie po śniegu. Nie jestem przeciwnikiem takiej formy aktywności. Jednak w ostatnim czasie powstało tyle mitów z tym związanych, że chyba czas się z nimi trochę rozprawić. Bieganie jest dobre, nawet to po śniegu. Ale o kilku rzeczach trzeba wiedzieć, żeby później nie żałować. 

1.jpg

1) Bieganie po śniegu zwiększa ryzyko kontuzji!

 

Niestety to prawda. Wbrew powszechnie panującej opinii, że śnieg świetnie amortyzuje i bieganie po nim jest bezpieczne, bieganie po śniegu bardzo sprzyja urazom. I nie mówię tu o wywrotkach (wcale nie tak łatwo wywrócić się na śniegu) ale o mikrourazach powstających w czasie biegania po niestabilnym podłożu. Przy każdym kroku nasza noga ucieka przy odbiciu. Jeszcze gorszy jest bieg po zmarzniętym śniegu, który jest mocno wydeptany i nierówny. Wtedy wszystkie nasze stawy pracują na boki, co również sprzyja urazom. Wcale nie jest tak, jak myśli większość ludzi, że jak wszystko lata nam w każdym kierunku, to się wzmacnia. Od wzmacniania stawów i mięśni mamy odpowiednie ćwiczenia. I radzę je wykonywać, bo inaczej bieg po śniegu może być szybką drogą w kierunku kliniki fizjoterapeutycznej.
Żeby nie było, że jestem gołosłowny, przytaczam wypowiedzi Pana Ryszarda Ostrowskiego, trenera Artura Ostrowskiego. Artur to dwukrotny wicemistrz Polski na 800 metrów i mistrz Polski na 800 metrów na hali: Trenowaliśmy przede wszystkim w kraju, w śniegu. Artur jest bardzo delikatnej postury, 60 kg wagi przy 184 cm wzrostu. Noga jak w śniegu ucieka, to pojawiają się jakieś mikro urazy wokół kręgosłupa, to się na siebie nakładało i na wiosnę, kiedy mieliśmy wejść w trening tempowy okazało się, że jest stan zapalny prawej nogi. Spowodowane to było nawarstwiającymi się problemami idącymi od kręgosłupa. Rozmawiałem z fizjoterapeutami, ortopedami i była sugestia, żeby unikać biegania nie tyle w zimnie ale w śniegu. Żeby nogi nie uciekały, żeby biomechanika Artura nie była zaburzona, żeby zminimalizować ryzyko jakichkolwiek mikro urazów dla kręgosłupa (PRZECZYTAJ CAŁY WYWIAD – TUTAJ)

 

Ok, ale jak napada, to czasem nie ma wyjścia. Jak sobie z tym radzić?

 

  • Biegajcie wolno, ostrożnie. Nie forsujcie tempa, wtedy działają dużo większe siły i łatwiej o uraz. Zrezygnujcie z szybkości i wytrzymałości tempowej. Postawcie na budowanie kilometrażu w spokojnym tempie. 
  • Jak już musicie biegać po śniegu, to starajcie się wybierać ten świeży, tzw. puch. Jest on równy, przeważnie też nie jest taki śliski. 
  • Pomyślcie o lekkim bieżniku w butach. Żeby przy każdym kroku noga nie latała wam na wszystkie strony. 

2) Na śniegu nie da się zrobić szybkiego treningu 

Zaraz wszyscy się odezwą, że przecież można biegać szybko. Może i można. Ale włożony wysiłek będzie w ogóle nie współmierny do szybkości jaką osiągamy. A ta często w treningu jest kluczowa. Nie wystarczy się zmęczyć i zasapać. Jeżeli chcecie poprawić wyniki to trzeba oswajać organizm z konkretnymi prędkościami. Ćwiczyć konkretną technikę biegu, długość kroku, wybicie. Na śniegu to wszystko jest niemożliwe. W dodatku przy dużej prędkości co chwila tracimy przyczepność co przekłada się na punkt pierwszy. A ten przekłada się na wizyty u lekarzy. Więc po raz kolejny powtarzam, unikajcie szybkiego biegania po śniegu.
A jak sobie z tym radzić?
  • Jeżeli macie taką możliwość, to możecie skorzystać z bieżni mechanicznej. Szerzej pisałem o tym tutaj: Bieganie na bieżni mechanicznej. 
  • Szukajcie odśnieżonych fragmentów chodnika, jezdni. Może jakieś wiadukty, ścieżki rowerowe. Zawsze powinno się coś znaleźć. 
  • Możecie rozważyć kolce biegowe. Jeżeli to ma być krótki trening powtórzeniowy, najlepiej na bieżni, to zapewnią wam znakomitą przyczepność. 

2.jpg

3) Moje stopy marzną! 

Niestety, śnieg dostaje się do obuwia, topi się, skarpeta przemięka, jest zimno, stopa nam marznie. To jest nieunikniony efekt biegania po śniegu. Można z nim walczyć, ale prawdę mówiąc to trochę walka z wiatrakami. Jak jest to krótki bieg, to można to przeżyć. Ale jak idziemy na 30 km i po 10 km zimno nam w stopy, to nie wróży to najlepiej. Oczywiście można kombinować:

  • Nie biegaj po miękkim, kopnym śniegu. Możesz być pewny, że zaraz będzie go pełno w Twoich butach. Kłóci się to z punktem pierwszym, gdzie pisałem, że lepszy taki śnieg niż ubity i nierówny. Jak mam do wyboru śnieg w bucie albo kontuzję, to wybieram śnieg. Więc jak rezygnujesz z kopnego śniegu to na rzecz twardego podłoża a nie ubitego śniegu.
  • Buty z membraną. Na pewno pomogą, ale jak nasypie się z góry to nic nam nie pomoże.
  • Biegania w stuptutach to dla mnie jakiś sport ekstremalny, ale jak masz ochotę spróbować… 

4) Sól, wszędzie sól

Sypią tą solą, co prawda śnieg rozpuszcza. Ale nie wiem czy ta chlapa jest lepsza. Poza tym sól bardzo niszczy buty. Wystarczy porównać moje treningówki z sezonu lateniego i zimowego. Ogólnie wyglądają podobnie. Poza tym, że w modelu zimowym cała cholewka jest popękana od soli i mocno powycierana, a sznurówki już zmieniałem. Niestety w tym wypadku nie mam dla was żadnej rady. Może szewc pomoże.
Przyszedł czas podsumowań. Jak widzicie, nie jest tak, że bieganie po śniegu jest super zdrowe, łagodniejsze dla stawów i w dodatku zwiększa naszą siłę biegową. To są trochę mity związane z przekazywanymi od lat błędnymi informacjami. Jednak pocieszę was, lepiej biegać po śniegu niż w ogóle nie biegać. Dlatego nie odbierajcie tego tekstu jako możliwej wymówki na obecną pogodę. Powtarzam, NAWET PO ŚNIEGU WARTO BIEGAĆ, tylko trzeba robić to z głową i ze świadomością zagrożeń. Więc miłego biegania. Ja dziś idę na bieżnię mechaniczną.

 

***

Autorem tekstu jest Bartosz Olszewski, maratończyk, zwycięzca maratonów: w Lozannie i Swiss City Marathon. Legitymuje się rekordem życiowym 2:26. Zapraszamy na jego blog – WarszawskiBiegacz.pl    

Możliwość komentowania została wyłączona.