Rekord Świata Eliuda Kipchoge – największa poprawa od 50 lat

Dosyć szybko w trakcie biegu okazało się, że Kipchoge biegnie praktycznie w oddzielnym wyścigu. Od samego początku biegł praktycznie tylko w otoczeniu pacemakerów, z których ostatni odpadł po 25 km. Jego przewaga nad goniącymi go Kipsangiem i Kipruto stale się zwiększała, ale faktycznie wszyscy śledzili raczej jego korespondencyjny pojedynek z Dennisem Kimmeto, który cztery lata wcześniej, także w Berlinie ustanowił Rekord Świata.

Względem czasu odcinka

W porównaniu do Kimmeto, widac, że już początek był znacznie szybszy. Tak samo zresztą (a nawet szybciej) zaczął Kipchoge w 2016 roku. Jednak wtedy od połowy nie był w stanie utrzymać założonej prędkości. Tym razem był znacznie bardziej wytrzymały (wytrzymały, nie szybki) i swoją przewagę stale i stopniowo budował do 30 km. Odcinek 30-35 km był stosunkowo najsłabszy, bo tam stracił w stosunku do Kimmeto 18 sekund i jego przewaga spadła do "niebezpiecznych" 35 sekund (choć to raczej te 5 km w wykonaniu Kimetto było wybitne). Jednak końcówka (7 km) należały już do Kipchoge, a raczej należy powiedzieć, że Kimetto nie był w stanie utrzymywać dalej takiej prędkości. Tymczasem Kipchoge jeszcze przyśpieszył i na ostatnich 2 km zyskał aż 21 sekund, co było największym względnym przyrostem przewagi nad Kimetto (względem czasu odcinka).

Patrząc na 50 ostatnich lat, skok o 1 minutę i 18 sekund, to jest największy względny skok rekordu świata. Dzisiejszym występem Kipchoge bezdyskusyjnie umocnił się na pozycji najwybitniejszego maratończyka wszech czasów: Złoto Olimpijskie 2016, najszybszy bieg w historii 2017 na torze Monza, trzykrotny zwycięzca World Marathon Majors i teraz Rekord Świata.

Bieg kobiet był jednym z najszybszych biegów w historii, wygrała Gladys Cherono, a cała pierwsza trójka złamała 2h19.

Bieg ukończyło 612 zawodników z Polski, najszybszy był Kuba Szymankiewicz z czasem 2h22:31 a Polska Marta Miaskiewicz (2h58:23).