27 listopada 2015 Redakcja Bieganie.pl Sport

Afera dopingowa – kolejne fakty


Pisaliśmy niedawno,
że Rosyjska
Federacja Lekkoatletyczna została zawieszona
 i nie wystąpi w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Na temat kolejnych
konsekwencji związanych z aferą dopingową docierają do nas coraz ciekawsze informacje. Podczas
kongresu obradującego w Colorado Springs, Międzynarodowa Agencja Antydopingowa (WADA)
zawiesiła też rosyjską komisję antydopingową (RUSADA) i laboratorium w tym kraju (odebrano jej akredytację do badań). Na kongresie podjęto więcej zdecydowanych działań tego typu. Zawieszono
również komisje antydopingowe w Andorze, Boliwii, Argentynie, Izraelu i Ukrainie,
uznając je za niespełniające standardów WADA. Rzuca to podejrzenia, że
dotychczasowe badania mogły odbywać się tam nieprawidłowo, choć nie ma na to
żadnych konkretnych dowodów ani szerszych wyjaśnień. Ogłoszono również kolejne
decyzje. Zalecono powstanie niezależnej komisji mającej zbadać kontrolowany
przez państwo system dopingowy w Rosji. Ponadto, komisje antydopingowe takich państw jak Brazylia (czyli gospodarza przyszłorocznych igrzysk olimpijskich), Belgii, Grecji, Meksyku i
Hiszpanii zostały umieszczone na „liście obserwowanych” i muszą spełnić specjalne
zalecenia do 18 marca 2016 r., inaczej spotkają je podobne konsekwencje jak pozostałe kraje, którym odebrano uprawnienia. Kolejny kongres WADA odbędzie się w maju 2016 r. 

 wada_foundation_board_media_release1.png

Kongres WADA w Colorado Springs (fot. www.wada-ama.org)

 

WADA osiągnęła zwrotny
moment w swojej długiej historii po ostatnich skandalach i przyjęła wreszcie zdecydowane działania. Rada tej instytucji ogłosiła, że
działania te mają na celu jeszcze lepsze zwalczanie dopingu, a zwłaszcza
wspieranie uczciwych sportowców. Podano do wiadomości, że będą podjęte specjalne środki,
aby w jak najlepszym stopniu zabezpieczyć dwie zbliżające się wielkie imprezy
sportowe: Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro i Mistrzostwa Europy w piłce
nożnej UEFA 2016 zaplanowane we Francji.

Wyjaśniając swoje decyzje rada ogłosiła, że państwa niespełniające
wymogów przestały zapewniać odpowiednie kryteria w kwestii badania i
zwalczania dopingu, zgodne z normami WADA.  Andora i Izrael zostały oskarżone o nie
spełnianie wystarczających przepisów w obecnym roku, a Argentyna, Boliwia i
Ukraina badały próbki w laboratoriach, które nie spełniają odpowiednich norm.

Nowe zarządzenia wymagają, by próbki na obecność dopingu były
przeprowadzane w miejscach i przez instytucje niezależne od tego, czy dany kraj
będzie je finansował. Dodatkową informacją jest to, że Kenia została
zobowiązana do wyjaśnienia niejasności w kontrolach antydopingowych, a jeśli
tego nie zrobi, jej agencja antydopingowa zostanie włączona do krajów z listy obserwowanych. WADA wyraźnie ostrzegła Kenię (o czym pisaliśmy w materiale „Czarne chmury nad
Kenią”
), która ostatnio zasypywana jest lawiną pozytywnych wyników testów i
skandalami korupcyjnymi. Postawiono im zarzuty, że główni działacze
pobierali pieniądze bezpośrednio z konta bankowego Związku Lekkiej Atletyki
Kenii, za co również spotkają ich sankcje, jeśli ich tłumaczenia będą „niesatysfakcjonujące”.
Obecnie aż piętnaścioro zawodników z Kenii odbywa okres wykluczenia ze startów
z powodu stosowania dopingu.

Co oznacza sytuacja,
że WADA zawiesiła Rosyjską Komisję Antydopingową? Oznacza to m.in., że RUSADA została
uznana za niespełniającą warunków skutecznego zwalczania i ścigania dopingu i od dnia zawieszenia jej działania są
wstrzymane z efektem natychmiastowym. RUSADA nie może więc przeprowadzać badań, które
będą teraz zlecane innym krajom (innym komisjom). Decyzja ta nastąpiła po
opublikowaniu specjalnego 323-stronicowego raportu, który podaje, że doping był w Rosji systematyczny,
sponsorowany i zarządzany przez instytucje państwowe.  

Jak pamiętamy, IAAF tymczasowo zawiesił za to Rosję w swoich
strukturach. Głosowanie przez radę IAAF przebiegało w stosunku 22-1. Jedynym członkiem
rady, który zagłosował przeciw był Siergiej Bubka, który powiedział: „Niewinnych
sportowców w Rosji nie powinny dotknąć żadne sankcje. Sam nie z własnej winy
nie mogłem wystąpić na igrzyskach olimpijskich w 1984 roku, więc wiem, jaka to
strata”. Nie mógł głosować przedstawiciel Rosji – Michaił Butow, który jedynie
wystąpił przed radą z wyjaśnieniami. Kulisy afery dopingowej przedstawiono na
kongresie IAAF w raporcie komisji specjalnej przy WADA, który to raport przygotował jej
przewodniczący – Kanadyjczyk Richard Pound. Ciężko jednak do końca uwierzyć
w wyjaśnienia Sebastiana Coe, że nic nie wiedział o nieprawidłowościach, skoro
przez siedem ostatnich lat sprawował funkcję wiceprzewodniczącego IAAF. W ostatnich dniach w brytyjskim Kanale 4 Coe bronił się, że przed wybraniem na prezydenta IAAF nie miał żadnej realnej władzy, by wpływać na jakiekolwiek sprawy. Coe po wybraniu na prezesa IAAF nazwał też Lamine Diacka swoim „ojcem duchowym”, wypowiadał się o nim wyłącznie pozytywnie, co przy obecnych
oskarżeniach korupcyjnych wydaje się co najmniej dziwne.

Przeciwnicy Coe zarzucają mu też,
że zostając prezesem nie zrzekł się funkcji doradcy Nike (oficjalnie zrzekł się tej funkcji dopiero 26 listopada 2015, ale nadal twierdzi, że nie był to konflikt interesów). Za bycie ambasadorem tej firmy, jak podają źródła, dostawał rocznie około 100 000 funtów rocznie (co wydaje się sumą stosunkowo niską za taką funkcję). W jednym z wywiadów Seb Coe na swoją obronę przypomniał, że ostatnie dwa jego stanowiska stanowiły współpracę z firmą Adidas, więc nie jest to przywiązanie szczególne. Przypomina to trochę sytuację w Polsce, kiedy Zbigniew Boniek był wymieniany przez dziennikarzy w podobnym świetle za
kontrakt z pewną firmą bukmacherską po objęciu stanowiska prezesa PZPN.

Sebastian_Coe_Monaco_2011.jpg 

W
stosunku do Coe pojawiły się też sygnały o nieprawidłowościach przy wyborze
gospodarza mistrzostw świata 2021 r. w Eugene, zbiegające się dziwnym trafem z uroczystościami
50-lecia Nike. Według niektórych dziennikarzy wybór ten miał się odbyć bez żadnego
konkursu. Rada IAAF odniosła się do tych zarzutów 23 listopada i podała nawet
wynik głosowania, które odbyło się podczas kongresu IAAF w kwietniu (22-3), aby zaprzeczyć, że nie było żadnego
konkursu i głosowania. Po ostatnich skandalach na Coe zwrócone są oczy wielu ludzi i
instytucji, więc teraz każde jego posunięcie będzie dokładnie obserwowane. Dał on więc ostatnio do zrozumienia, że wkrótce zerwie współpracę z wszelkimi firmami. Wiemy, że
Coe w swoich wypowiedziach bronił Alberto Salazara i jego zawodników
trenowanych w Oregon Project, gdzie trenuje również brytyjska gwiazda Mo Farah, co również wiele osób tłumaczy wyłącznie przywiązaniem personalnym.

Do tego doszła kolejna rzecz. Przez ostatni rok Sebastian Coe przekonywał 241 przedstawicieli narodowych federacji do tego, by oddali na niego głos, bo jest wreszcie właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Jednak jak ogłosili dziennikarze Daily Mail, nie robił on tego za swoje pieniądze. Miał on wydać 63 tysiące funtów z państwowych pieniędzy na swoją kampanię wyborczą na fotel prezydenta IAAF. Dziennik przyznaje, że to więcej pieniędzy niż federacja wydaje na roczne szkolenie dwojga zawodników, takich jak Mo Farah i Jessica Ennis-Hill. Coe przyznał w oświadczeniu, że przynajmniej 2/3 z tych środków pochodziły z jego własnej kieszeni, a także, że to promocja sportu Wielkiej Brytanii na świecie.   

Kolejną sprawą związaną w decyzjami IAAF było wycofanie się ważnego sponsora
IAAF, rosyjskiego banku VTB. Jak podaje minister sportu Rosji, Witalij Mutko,
Rosja szybko ustosunkuje się do zaleceń komisji WADA, a jeśli lekkoatleci nie
wystąpią w igrzyskach nie spowoduje to bojkotu całej Rosji w igrzyskach, bo
pozostali sportowcy będą zgłoszeni i wystartują. Mutko mówił także, że według
jego informacji, aż 155 przypadków dopingu zostało „zamiecionych pod dywan”
przez IAAF, ale „tylko” 15 z nich należało do Rosjan. Chodzą również słuchy, że
jeśli IAAF przywróci Rosję do swoich struktur, bank VTB powróci do sponsorowania
IAAF-u.

W ostatnim numerze Sunday Timesa pojawił się obszerny artykuł na
temat podejrzeń związanych z wyborem mistrzostw świata w lekkiej atletyce w
2021 roku w Eugene. IAAF wydał specjalne oświadczenie na ten temat, które
odpowiada na wszelkie zarzuty dziennikarzy tej bulwarówki. IAAF ogłosił, że podczas
zebrania Rady IAAF w kwietniu 2015 wybrano prawidłowo Eugene na gospodarza mistrzostw w 2021
r., a uzasadnienie tej decyzji jest następujące: „Przyznając Eugene organizację
mistrzostw świata w lekkiej atletyce, Rada IAAF dokonała klarownego wyboru i
strategicznej decyzji, która umożliwia wykorzystanie unikalnej sytuacji,
która może się nie powtórzyć. Dzięki temu zarówno władze, jak i sektor
prywatny, a także narodowy komitet olimpijski USA, telewizja NBC i wiele entuzjastycznie
nastawionych ludzi może połączyć swoje siły”.

Podejrzenia budzi jednak to, że nie ogłoszono wcześniej ani
innych kandydatur, ani informacji o głosowaniu. IAAF odpowiedział i na te
zarzuty, że "prowadził wiele dyskusji z innymi miastami, które mogłyby gościć
mistrzostwa, więc wiedziały one, jakie są wymagania. Nie ma jednak powodów, dla których miałaby publikować te rozmowy." To tylko
przykład, jak zawiłe są tłumaczenia IAAF w sprawie wyboru Eugene.

W oświadczeniu czytamy dalej,
że Eugene wybudowało nowy stadion i wiele innych, bardzo ważnych powodów. Jak
podał Sunday Times, Prezydent IAAF, Lamine Diack był w stałym kontakcie z
przedstawicielami Eugene od stycznia, otrzymywał wiele listów od ich
reprezentantów. Jednak, jak podają dziennikarze, samych wyborów nie było w agendzie zebrania Rady w
kwietniu, a miały być przeprowadzone dopiero podczas zjazdu w Pekinie. IAAF ponownie
tłumaczył, że wybory były w agendzie, a dziennikarze ST mają po prostu błędne
informacje. Podobny przykład wyboru był ponoć przy wyborze mistrzostw świata w
Osace.

IAAF jest drugą, jeżeli chodzi o znaczenie federacją sportową na świecie (po FIFA). Myślę, że zadaniem Sebastiana Coe i jego współpracowników na następne lata będzie odbudowanie zaufania ludzi do tej instytucji, bo zostało ono poważnie nadszarpnięte. Pod koniec XX wieku z podobnymi problemami zmagał się Primo Nebiolo, który następnie znacząco poprawił wizerunek IAAF-u. Jak będzie tym razem po ostatnich wydarzeniach? 

Jak widać sprawa dopingu w lekkiej atletyce jest „rozwojowa”. Na temat
kolejnych powiązań działaczy i zawiłości poszczególnych struktur także docierają do
nas kolejne, coraz ciekawsze informacje. Miejmy nadzieję, że wszystko zostanie jak najszybciej
wyjaśnione. 

Możliwość komentowania została wyłączona.