21 października 2014 Redakcja Bieganie.pl Sport

Zabezpieczenie medyczne w warszawskim Biegu Niepodległości


Ustawę "Prawo zamówień publicznych" przyjęto w 2004 roku po to, żeby w przetargach, gdzie decyduje się o państwowych pieniądzach nie dochodziło do niejasnych transakcji "pod stołem", przekupstwa. Ta z gruntu sensowna ustawa ma jednak swoje minusy i co znamienne –  ma to swoje przełożenie także na świat biegania.

1.jpg


Objawiają się one tam, gdzie cena nie powinna może być głównym kryterium wyboru oferty, ale jakość. To dotyczy na przykład sektora zdrowia i wszelkich przetargów na sprzęt medyczny oraz usługi medyczne, a w tym zabezpieczenie medyczne imprez masowych. (o tych minusach mówił wczoraj nawet Jurek Owsiak >>>)

Mając na uwadze, że nie zawsze cena powinna być kryterium wyboru, Sejm RP przyjął w sierpniu roku 2014 nowelizację Ustawy "Prawo zamówień publicznych".  Nowelizacja zmienia ustawę w kilku ważnych miejscach, a szczególnie w zakresie m.in. stosowania pozacenowych kryteriów oceny ofert, eliminowania rażąco niskiej ceny, zmian w zakresie powoływania się na zasoby podmiotów trzecich.

Ustawa została przyjęta 29 sierpnia 2014 roku. Została ogłoszona w Dzienniku Ustaw 18 września 2014 roku. Datę wejścia w życie Ustawy ustalono na 19 października 2014 roku. Od tego dnia, przestaje obowiązywać wyłącznie kryterium najniższej ceny. Tymczasem, 16 października 2014 roku Stołeczne Centrum Sportu Aktywna Warszawa (niegdyś WOSiR) czyli organizator Biegu Niepodległości ogłosił Warunki przetargu na zabezpieczenie medyczne Warszawskiego Biegu Niepodległości 2014. W punkcie IV czytamy:

IV.2) KRYTERIA OCENY OFERT
IV.2.1) Kryteria oceny ofert: najniższa cena.

Od momentu kiedy zobaczyłem jak wyglądać może zabezpieczenie medyczne biegów masowych w Polsce, czy to na przykładzie BMW Półmaratonu Praskiego czy Biegnij Warszawo 2014 doznałem olśnienia. Powinniśmy jako środowisko biegowe dołożyć wszelkich starań, aby wymóc na organizatorach, żeby zabezpieczenie medyczne wyglądało tak, jak w tych dwóch wymienionych biegach. Nota bene zapewniała je ta sama firma, Fundacja Prometeusz. (odsyłam do rozmowy z Prezesem Fundacji Jackiem Szyzdkiem). Wszystkim tym, którzy nie widzieli jak to działało chciałem uświadomić, że to jest inna liga. Chciałbym też Państwu udowodnić jakie konsekwencje ma korzystanie lub nie korzystanie z usług pierwszej ligi.

Medycyna

Od kilku już lat rozmawiam z ludźmi z branży medycznej. W niedawnej rozmowie z dr Wojciechem Królem (mam nadzieję, że ukaże się ona wkrótce na bieganie.pl, przepraszam Pana Doktora, że tak długo to trwa) uświadomił mi on, a raczej upewnił, że medycyna jest w stanie wyłapać tylko pewien procent ryzyk zdrowotnych do uprawiania sportu. Tylko pewien procent. Nie dziwi mnie zatem, że mój dobry kolega, niegdyś wyczynowy zawodnik ocierający się momentami o Kadrę Polski, badany kardiologicznie regularnie co pół roku, w wieku 24 lat, po czterech latach wyczynowego treningu otrzymał od lekarzy informację, że ma wadę serca i że ma zakaz trenowania na wyczynowym poziomie. Dopiero po czterech latach badania co 6 miesięcy! Musimy być zatem realistami, że szansa na zdiagnozowanie u nas wady serca będąca przeciwskazaniem do biegania, jeśli nie czujemy się bardzo źle, jest bardzo mała.

Zabezpieczenie medyczne

Dlatego, coraz częściej mówi się o tym, że masowe badania lekarskie nie mają większego sensu u osób czujących się dobrze i bez wskazań choćby genetycznych czy innych (odsyłam do formularza ACSM). Najwięcej środków powinniśmy jako biegające społeczeństwo poświęcić na odpowiednie zabezpieczenie imprez masowych. Odpowiednie, czyli takie, gdzie osoba tracąca przytomność ma szanse uzyskać profesjonalną pomoc w ciągu nie więcej niż 5 minut od czasu wypadku. Te 5 minut jest  kluczowe. Prawdopodobnie ze względu na właśnie te 5 minut zmarł w zeszłym roku człowiek w trakcie Biegnij Warszawo, co spowodowało, że w tym roku Biegnij Warszawo było chyba jednym z dwóch najbezpieczniejszych biegów w Polsce.

Dlaczego to nasze bezpieczeństwo jest tak ważne? Wszyscy myślimy o sobie, że jesteśmy mocni. Biegamy wiele kilometrów, biegamy szybko, bijemy życiówki. Ale niestety wypadki, nawet wśród najlepszych, się zdarzają.

Nie dalej niż 9 dni temu, w trakcie 15 Poznań Maraton miało miejsce następujące wydarzenie. Jak pewnie Państwo wiecie, towarzyszyłem Pawłowi Czapiewskiemu w jego udanej próbie bicia bariery 3 godzin w maratońskim debiucie, który miał miejsce właśnie w Poznaniu. Około 24 kilometra minęliśmy leżącego na trawie biegacza, którym zajmowała się grupka przechodniów (zdjęcie poniżej, zakładam, że ktoś z nich miał telefon i był w stanie dodzwonić się na pogotowie, może powinienem był się upewnić, nie zrobiłem tego, mea culpa, mam nadzieję, że finalnie nic mu się nie stało).

mijamyzawodnika
Zawodnik na trawie, około 200m przed oznaczeniem 24 km

To nie był słaby zawodnik. To był gość, który jeszcze do 24 kilometra wyprzedzał naszą grupę, prawdopodobnie biegł z założeniem złamania 3 godzin. Kilometr dalej dobiegliśmy do dwójki ratowników medycznych (chyba) których ktoś biegnący przed nami poinformował o tym zdarzeniu i biegiem rzucili się w stronę 24 kilometra. W grubych strojach, nie wyglądający na bardzo sprawnych, bez żadnego sprzętu. Zakładam, że dotarcie do leżącego człowieka zajęło im przynajmniej 5 minut. My dobiegliśmy do nich biegnąc w tempie 4:15, czyli na pewno nie byliby szybsi. A to oznacza, że jeśli do tego człowieka nikt wcześnie nie dotarł to mógł liczyć na pierwszą fachową pomoc (wprawdzie bez żadnego sprzętu) po około 9-10 minutach. Prawdopodobnie nikt wcześniej jednak nie dotarł, bo na 26 kilometrze (dosłownie po minięciu oznaczenia, co wdać na zdjęciu) minął nas jadący na sygnale ambulans.

ambulansnatrasie
26 km, zbliża się ambulans

To było po kolejnych 4 minutach. Ambulans nie mógł rozwijać bardzo dużej prędkości jadąc wzdłuż sznura biegaczy, zakładam, że pokonanie dwóch kilometrów musiało zając mu około 2 minut (przy prędkości 60 km/h). Czyli poszkodowany otrzymał pomoc tak czy inaczej, nie wcześniej niż po 10 minutach od zajścia. Wiemy, że to jest za późno, żeby można było mówić o bezpieczeństwie biegu. Opisałem to żeby pokazać, że teoretycznie nieźle zabezpieczona impreza nie jest w stanie poradzić sobie w przypadku prawdziwego problemu. (tutaj opisywaliśmy zabezpieczenie medyczne Maratonu Poznańskiego)

Kolega z naszego forum, Krzysiek Dołęgowski napisał, że on nigdy nie sugeruje się uczestnictwem w biegu na bazie tego jak bieg jest zabezpieczony od strony medycznej. Krzyśku (pozdrawiam gdzieś daleko w USA) – powinieneś zacząć się interesować. Nawet nie ze względu na siebie, ale na swoich bliskich, przyjaciół, znajomych. Nigdy nie wiadomo komu z nas może się coś przydarzyć.

Zabezpieczenie medyczne Biegu Niepodległości 2014 = minimalne wymagania plus wolontariusze

Bieg niepodległości to tylko 10 km, w dodatku odbywa się na 5 kilometrowym odcinku, w związku z czym zabezpieczenie jest pewnie łatwiejsze niż maratonu.

Zadzwoniłem do ich biura. Pani Agnieszka Sarnecka poinformowała mnie, że ogłoszenie kryterium najniższej ceny wynika z tego, że jest to zadanie całoroczne i na tych samych zasadach przez cały rok ogłaszali przetargi, więc że akurat jest to na trzy dni przed dniem wejścia w życie nowej ustawy to nie ma znaczenia i jest to przypadek.

Zadzwoniłem także do Pana Tadeusza Samula odpowiedzialnego za merytoryczne przygotowanie przetargu. Wg niego, moje założenia są błędne. Tłumaczył, że to, że nie zapisali w przetargu różnych szczegółowych wymagań jakie spełnić musi wykonawca (firma medyczna) wynika stąd, że oni nie będą tym firmom wskazywać jak mają wykonywać swoją pracę. Że wystarczy np wymóg 5 minutowego dotarcia do poszkodowanego a już po stronie wykonawcy jest to jakimi środkami on to zapewni. Ponadto poinformował mnie, że dopuszczają wykorzystanie środków mobilnych przez tak zwane patrole piesze a ponadto, że w różnych miejscach będą korzystali z organizacji, które będą im pomagały charytatywnie. Na mój zarzut, że ich patrole piesze będą wyposażone bardzo skąpo w sprzęt mogący ratować życie, powiedział, że będą posiadały wszystko to, co jest w Rozporządzeniu Ministerstwa Zdrowia dotyczącego minimalnych wymagań dotyczących zabezpieczenia pod względem medycznym imprezy masowej. Na moje tłumaczenie, że pewnie nie ma tam jakiegoś bardziej zaawansowanego sprzętu (miałem na myśli tlen lub defibrylator) powiedział, że nie zabraniają przecież firmom startującym w przetargu takiego używać.

Poza tym, mają podobno korzystać z pomocy różnych instytucji które będą z nimi świadczyły pomoc charytatywnie. Z pewnym wyrzutem w głosie, powiedział, że w zeszłym roku Fundacja Prometeusz pracowała na Biegu Niepodległości charytatywnie a w tym roku już charytatywnie nie chcą.

Komentarz

Wymogi minimum plus wolontariusze, tak mniej więcej w skrócie wyglądają założenia dotyczące zabezpieczenia medycznego Biegu Niepodległości. Polecam przeczytać dyskusje jaką Aktywna Warszawa toczy jak przypuszczam z Fundacją Prometeusz (LINK ZE STRONY AKTYWNEJ WARSZAWY).

Przetarg gdzie kryterium jest najniższa cena zakłada warunki minimum. Aktywna Warszawa nie zabrania używać lepszego sprzętu, lepszych środków. Wykonawca ma się wywiązać z zadania. Nie wiem jak wyglądają Umowy z wykonawcami, np co się stanie jeśli się nie wywiążą? Aktywna Warszawa powie wtedy: my zadbaliśmy o to, żeby było to zgodne z warunkami minimum narzuconymi przez ministerstwo plus dodaliśmy własne wymagania (np o 5 minutowym dotarciu do pacjenta) ale jakimi środkami on to miał zrobić to już nie nasza sprawa. Organizatorzy Biegnij Warszawo też pewnie tak myśleli. Do zeszłego roku.

Możliwość komentowania została wyłączona.