28 maja 2015 Redakcja Bieganie.pl Sport

Piotr Kuryło: Badwater? Marzy mi się 20 godzin…


Nazywają go Człowiekiem z Żelaza, nic dziwnego, bo przebiegł Polskę ze wschodu na zachód i z północy na południe, biegał też do Watykanu oraz Aten, a także… wokół Ziemi. Teraz ultramaratończyk Piotr Kuryło rzucił wyzwanie samej Dolinie Śmierci i uznawanemu za najtrudniejszy jednoetapowy bieg świata Badwater 135. Pochodzący z Augustowa biegacz właśnie wyruszył do Arizony, gdzie będzie trenować i przyzwyczajać się do upałów.

Za Tobą ciężki okres morderczych treningów. W sieci aż huczało do filmików. Jak przepracowałeś ten okres?

Stawiałem głównie na siłę. Biegałem z oponą, ciągnąłem za sobą drewniane bale, dwa razy w tygodniu ćwiczyłem też bardzo mocno z własnym ciałem, oczywiście w kontekście ćwiczeń siłowych. Zrobiłem w domu taką mini saunę, biegałem na bieżni w temperaturze około 50 stopni, a poza tym chodziłem do miejscowej puszczy. Zimą jednak trudno przygotować się do takich upałów zwłaszcza u nas, dlatego jadę już do mojego przyjaciela Piotra Podbielskiego do Phoenix, gdzie będę mógł już solidnie ćwiczyć w warunkach startowych. Teraz trenowałem pod te podbiegi, bowiem profil trasy od pewnego momentu nieustannie wiedzie w górę.

Czy jesteś zadowolony ze swoich startów kontrolnych? Różnie z tym bywało. Na Orlen Warsaw Marathon zacząłeś bardzo mocno, jednak w drugiej części dystansu zabrakło sił i osiągnąłeś 2:59, podczas Wings For Life przytrafiła się kontuzja…

W Warszawie ruszyłem zbyt mocno. Na Badwater nie może być podobnie. W zeszłym roku na Spartathlonie zapłaciłem za to, cierpiałem bardzo, już na początku rywalizacji. Teraz mam zamiar ruszyć spokojniej w okolicach 5:00 min na km, później delikatnie przyspieszyć, a potem wiadomo będzie już wolniej i walka o przetrwanie.

Na Wings For Life miało być inaczej, ale zaczęły mnie boleć żylaki na łydce i musiałem odpuścić po 11-kilometrach, trzeba było jak najszybciej zrobić z tym porządek, żeby w Kalifornii tego problemu już nie było. Maści i kompresja, które kupiłem wyeliminowały tę dolegliwość – trenuję na pełnych obrotach.

Jak będą wyglądały Twoje ostatnie dwa miesiące przygotowań? Paweł Szynal, nasz świeżo upieczony wicemistrz świata w ostatnim okresie pokonywał nawet 250 km w tygodniu. Planujesz podobny kilometraż.

Będę biegać 2 lub 3 razy dziennie. Lepiej jest rozbijać kilometry, bo człowiek szybciej się regeneruje, niż jednorazowo przebiegać 60 km. Już teraz mocno przebijam 200 km, planuję biegać właśnie w granicach 250 a nawet 300 km przy pięciu biegowych dniach w tygodniu. Pozostałe dwa zostawiam sobie ćwiczenia siłowe. Nie można o tym zapominać, podobnie jak o gibkości. Zaraz po przylocie do Phoenix jedziemy do Las Vegas, a z stamtąd do Doliny Śmierci, na rekonesans trasy. Pobiegam tam kilka dni, a potem będę już trenować w Arizonie i przyzwyczajać się do tych upałów.

DSCN7692
Badwater Ultramarathon to 217-kilometrowy bieg, którego trasa wiedzie, przez najgorętszy rejon świata

Masz już zaplanowane żywienie i sposób serwisowania? Na tym biegu odgrywa to przecież kluczową rolę. Wystarczy chwila, aby się odwodnić i przegrzać.

Szczegóły będziemy ustalać na miejscu. Jednak trochę zmieniłem sposób żywienia. Bazuję teraz na produktach roślinnych, od pół roku nie jem mięsa.  Jest dla mnie ciężkie i leży długo na żołądku, szkoda energii na tyle trawienia. Podczas biegu właśnie na takich produktach będę bazować, odrzucam sztuczne produkty. Podobnie, jeśli chodzi o napoje – wszystko naturalne. Myślę o wodzie kokosowej, mleczku – tego typu rzeczy testuję. Chemicznych izotoników stosować nie będę.

Jesteś znany z odważnych zapowiedzi i celów. Zawsze chcesz być wysoko, chcesz wygrać. Zaczynasz mocno i bywa różnie. Co sobie stawiasz za cel tym razem?

Biegnę na 100 procent. To mój docelowy start, oczywiście, że chciałbym wygrać, pobić rekord trasy Valmira Nunesa, którego udało mi się pokonać w 2007 roku na Spartathlonie. Jemu pokonanie 217-kilometrowej trasy zajęło 22 godziny i 51 minut. Marzy mi się 20 godzin (śmiech), ale wiadomo jestem trochę szalony i zobaczymy jak będzie. W tym roku organizatorzy coś kombinują, bo wraca stara trasa, ale zostaną zmienione godziny startu. Wcześniej startowało się w trzech grupach rano o 6, 8 i 10, a teraz start ma się przenieść na wieczór, najmocniejsza grupa ma wyruszyć o 23… trochę mi to nie pasuje. Jednak władze Parku Narodowego robią problemy, że będzie duży ruch i utrudnienia dla samochodów, jakby ta droga była tak uczęszczana…

Koszty takich przygotowań są ogromne, podróż, długi pobyt w USA i jeszcze wpisowe. Trafiłeś chyba na bardzo życzliwych ludzi?

Zgadza się. Samo wpisowe wyniosło w tym roku aż 1200 dolarów, kurs jest duży. Gdyby nie zbiórka pieniędzy z projektu Polak Potrafi, z Województwa Podlaskiego oraz mojego Augustowa to byłaby mówiąc potocznie lipa, nigdzie bym nie pojechał i nigdzie bym nie wystartował. Dlatego bardzo wszystkim dziękuję za takie wsparcie. 

Widniejesz także na liście Spartathlonu… masz niespożyte siły. Co zatem po Badwater?
Wracam do Polski i zaraz jadę do Zakopanego. Tam będę trenować do Spartathlonu, ale także otworzę taki projekt Szkoła Sparty Piotra Kuryło. Będą to takie jednodniowe wykłady, opowieści, a potem ekstremalny bieg rzeką, a później na szczyt Gubałówki – bez pomiaru czasu, ale z medalem na szczycie. Ruszamy 15 sierpnia. Potem wylecę już do Aten, w tym roku nie biegnę tam z wózkiem. I myślę, że będzie to mój ostatni start i zakończę rywalizację. Choć wiem, że tak się mówi, a potem znów wracam…

Czyli w 2016 roku Cię tam nie zobaczymy? Podobno ma jechać wtedy Szynal…
Może pojadę zobaczyć jak wygląda moje imię ryte na pomniku Leonidasa (śmiech).

(red. nazwisko zwycięzcy Spartathlonu, każdego roku zostaje wyryte na marmurowej tablicy pomnika w Sparcie)

Życzymy zatem owocnych treningów i sukcesów!

***

Badwater Ultramarathon – Bieg na 217 kilometrów. Trasa tego ultramaratonu wiedzie, przez najgorętszy rejon świata, Dolinę Śmierci na pustyni Mojave w Kalifornii. Średnie temperatura podczas rywalizacji w lipcu wynosi 46 stopni w cieniu. Maksymalna zanotowana temperatura powietrza wyniosła tam 56 stopni, a temperatura asfaltu dochodzi nawet do 70 stopni. Start biegu odbywa się z najniższego punktu Ameryce Północnej – Badwater (86 m.p.p.m.) Meta znajduje się na Whitney Portal na wysokości 2548 m.n.p.m.

Więcej na temat tego biegu przeczytasz tutaj: //bieganie.pl/?cat=11&id=6798&show=1

Możliwość komentowania została wyłączona.