5 marca 2015 Redakcja Bieganie.pl Sport

Artur Kuciapski – trzeci muszkieter i wielki nieobecny HME w Pradze


Został ogłoszony największą sensacją Mistrzostw Europy w Zurychu, gdy po rewelacyjnym finiszu sięgnął po srebrny medal. Choć ma dopiero 21 lat, w swoim biegowym CV oprócz sukcesów może zapisać też trzy poważne kontuzje. Ale Artur Kuciapski zawsze się z nich podnosi i nigdy nie traci nadziei. Ten rok będzie dla niego szczególny. Oprócz osiągnięcia ważnych celów sportowych, zamierza też przystąpić do egzaminu dojrzałości.

IMG 8308

Wszyscy o Arturze mówią, że to dobry chłopak. Spokojny, miły, skromny, pracowity, przystojny i jeszcze do kościoła chodzi – idealny kandydat na męża. Trener Andrzej Wołkowycki tylko czasem narzeka, że Artur się ciągle spóźnia się na trening. Ja też czekałam kiedyś na niego 2 godziny z sesję zdjęciową. Na ten wywiad też się spóźnił. Ale, gdy już przychodzi, uśmiechnie się, zaraża pozytywną energią i można wybaczyć mu wszystko. 
Po zdobyciu tytułu Wicemistrza Europy na 800 m, zmagałeś się z poważną kontuzją i długo nie mogłeś jej zdiagnozować. Na szczęście wracasz już do zdrowia i treningów. 
Tak, cieszę się, że najgorsze mam już za sobą. We wrześniu podjęliśmy leczenie, ale wszelkie badania – rezonans, i USG niczego nie wykazywały. W grudniu trafiłem do doktora Roberta Śmigielskiego. Położył mnie na stole, kazał napiąć brzuch i zauważył zgłębienie. Powiedział, że to pęknięcie mięśnia brzucha i konieczna jest operacja. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko – zdiagnozował mnie w piątek, a już w poniedziałek miałem operację. W Wigilię wyszedłem ze szpitala i święta spędziłem u cioci. 
Bałeś się operacji? Przeżywałeś ją? 

Nie właśnie, uwielbiam takie rzeczy! Mogłem obserwować prawie całą operację, bo miałem znieczulenie podane w kręgosłup, działało od pasa w dół. Podczas zabiegu musiałem reagować na polecenia lekarzy, przed przecięciem i po przecięciu napinałem brzuch. Potem mogłem zasnąć i fachowo dokończyli robotę, w sumie zabieg trwał z godzinę.  Ze szpitala mogłem wyjść już na drugi dzień, ale zakazali mi forsowania się i jazdy autem, nad czym ubolewałam. Najgorsze było jednak to, że nie mogłem się ruszać, a moje ADHD działało jak zawsze. Po operacji miałem bardzo spokojne dwa tygodnie. Robiłem bardzo delikatne rozruchy, ćwiczenia rozciągające, także na rozciągnięcie blizny na brzuchu. 
Nie żal ci, że nie wystąpiłeś w sezonie halowym?
Mogłem biegać z kontuzją, ale podjęliśmy z trenerem decyzję, że to byłoby za duże wyzwanie i ból, dlatego odpuściliśmy totalnie przygotowania do sezonu halowego. Mówiąc szczerze sezon letni jest dla mnie dużo ważniejszy, bo mam przed sobą Młodzieżowe Mistrzostwa Europy i Mistrzostwa Świata w Pekinie. Wiem teraz, że to była bardzo dobra decyzja. Czuję się bardzo dobrze, moje mięśnie odpoczęły. Odkąd pamiętam, co sezon zawsze biegałem halę i stadion, nie miałem odpoczynku. Teraz mi się przydał, być może będzie to nowy bodziec treningowy.
Trudny był dla Ciebie powrót do treningu? 

Na początku nie było kolorowo, ale dałem radę.  Mam już za sobą drugi obóz w tym roku, trenujemy tak jak zazwyczaj w listopadzie. Na razie robimy to, co możemy. Nie chcemy niczego przyspieszać. Wygląda to jednak bardzo dobrze. Energia mnie rozpiera, więc biegam szybciej, niż każe mi trener. Na razie nie robię jeszcze typowych biegów ciągłych, ale „minutówki”, które wprowadzają mnie do biegów ciągłych. Myślę, że zacznę je biegać na następnym obozie w Zakopanem. Wybiegania wychodzą mi po 4:20/km więc jest dobrze. Ostatnio biegałem np. 2×18 minut, wychodziło około 5km średnio po 3:40/km.
Gdy rozmawialiśmy w czasie Twojej kontuzji mówiłeś, że masz nadzieję, że przez kontuzję nie zostaniesz tzw. „jednostrzałowcem”, znanym ze zdobycia jednego medalu. Dużo psychicznie kosztowała cię ta kontuzja?
Chyba sobie wtedy żartowałem, aż tak tego nie przeżywałem. Nie przejmuję się tym, że miałem operację. Taki jest sport i wielu sportowców miało takie przygody.  Powtarzam sobie w myśli, że: „Nieważne jakie ciosy się zadaje, ważne jakie się przyjmuje”.  Jestem pozytywnie nastawiony do nadchodzącego sezonu.

800m

Czyli trudno cię wyprowadzić z równowagi? Nie wydajesz się być typem furiata.
Czasem mam wrażenie, że sam siebie nie znam. Ale mam takie coś, że jestem bardzo cierpliwy do czasu. Bo gdy się mocno wkurzę, to trudno jest zapanować nad emocjami. Różne przedmioty potrafią wtedy latać w powietrzu, ale nigdy nie szukam zaczepki. Na co dzień jestem spokojny. Lubię się powygłupiać, bo śmiech to zdrowie.

Widzę, że lubisz też tatuaże, na ręce masz napis:  „Nigdy nie trać nadziei”. Jaka wiąże się z nim historia?
Ten tatuaż zrobiłem w czasie, gdy przeżywałem ciężkie chwile w sporcie i potrzebowałem motywacji. Mam jeszcze jeden na żebrach i przyznam się, że zdarza mi się myśleć o kolejnym… Wciągające są te tatuaże (śmiech). 
Jesteś młody, szybki i przystojny. Czy oprócz partnera sprzętowego, inni sponsorzy zauważyli Twój potencjał?
(śmiech) Na szczęście tak. Na dniach mam podpisać kontrakt z Polskim Cukrem. Cieszę się, że będę mógł trenować ze wsparciem. 
Masz sponsora, ale nie masz dziewczyny.

Tak, pozmieniało się u mnie w tym temacie. Mam za to teraz więcej czasu na bieganie. 
Co robisz poza bieganiem? Studiujesz?

Nie studiuję. Przede wszystkim chciałbym skupić się na bieganiu. Niestety nie leży mi nauka – nie potrafię w miejscu wysiedzieć i skupić się na jednej rzeczy. Aczkolwiek przydałoby się coś zrobić, dlatego w tym roku zdaję maturę. W ogóle do niej nie podchodziłem, bo w tym samym roku miałem Mistrzostwa Świata juniorów w Barcelonie i odpuściłem. Myślę, że był to mój duży błąd, jak patrzę na to z perspektywy czasy. Miałbym już to za sobą i mógłbym podjąć studia. Teraz, w chwili, gdy najbardziej chciałbym skupić się na sporcie i powinienem włożyć w niego najwięcej pracy, muszę się martwić o termin matury.
Ale dojrzałeś do egzaminu dojrzałości. To duży plus. Myślisz już nad  konkretnym kierunkiem studiów?

Ciężko pogodzić studiowanie z trenowaniem, które wiąże się z bardzo częstymi wyjazdami i nieobecnością na uczelni. Nie sądzę, aby uczelnia była aż tak przychylna i pozwalała mi na dwumiesięczną nieobecność. Myślę o studiach na Akademii Wychowania Fizycznego, gdzie mógłbym połączyć studia z trenowaniem. 

Żałuję, że przez chorobę Adam Kszczota, nie mogę Cię zapytać na kogo stawiasz podczas Halowych Mistrzostw Europy w Pradze – Adama czy Marcina Lewandowskiego. 

Przykro mi, że Adam zachorował. Człowiek całe życie podporządkowuje bieganiu, wiele tygodni spędza na obozach poza domem i tuż przed mistrzostwami łapie go choroba. No, ale niestety taki jest sport. Myślę, że był w bardzo wysokiej formie, bo choroba najchętniej wtedy atakuje. Życzę mu jak najlepiej. Hala zawsze leżała bardziej Adamowi, ale sądzę, że pod jego nieobecność Marcin pokaże, co potrafi.
Co do naszych utytułowanych 800 metrowców… Legitymujesz się imponującą statystyką w progresji wynikowej. Jeden z zagranicznych specjalistów zauważył, że jest jedną z najlepszych w tej konkurencji, zresztą widać to gołym okiem (2009 – 2:00,89;2010 – 1:55,04; 2011 – 1:52,41; 2012 – 1:49,33; 2013 – 1:48,15; 2014 – 1:44,89 – przyp. red). Mówiąc pół żartem, pół serio, wynika z niej, że w tym sezonie powinieneś poprawić rekord Polski! Czasem, gdy dwóch się bije, tam trzeci korzysta…
(śmiech) Tak, dużo osób by tego chciało. Zobaczymy, na razie moim celem jest zbliżenie się do swojej „życiówki”. Nie myślę o rekordzie Polski, za wcześnie na to. Na pewno teraz biegam na mniejszych prędkościach, więc nie pozwala mi to na ocenienie formy, ale mam jeszcze 5-6 miesięcy, żeby do niej dojść. Myślę, że będę gotowy.

Progresja Artura Kuciapskiego, krzywa regresji i teoretyczny wynik na rok 2015. Czy będzie Rekord Polski ? 🙂

progresjakuciapskiego

Możliwość komentowania została wyłączona.