20 lipca 2007 Redakcja Bieganie.pl Trening

Jos Hermens i jego historia. Cesarz wśród managerów sportowych.


A103_524_2.jpg


Dobry sportowy manager to skarb dla zawodnika. Jeśli ma
dobre kontakty – załatwi start na najbardziej prestiżowych zawodach, zorganizuje
przelot, nocleg, wynegocjuje dobry kontrakt. Pomoże też w załatwieniu obozu
treningowego w dobrych warunkach. Firm menagerskich na świecie jest wiele,
niektóre z nich specjalizują się w konkretnych dyscyplinach. Wynika to stąd, ze
ich załozyciele to są byli sportowcy. Dziś kilka słów o jednym z najbardziej
znanych sportowych Managerów na świecie. Nazywa się on – Jos Hermens.

Global Sport Comunications –jedna z czołowych firm managerskich. W swojej stajni ma
międzyinnymi takich zawodników jak: Kennenisa Bekele, Haile Gebresselasie, Felix
Limo czy Anna Gevara. Od niedawna jest tu także Marcin Lewandowski, nasz młody
zdolny średniodystansowiec. Kto stoi za działaniami tej firmy, jak ona powstała?

GSC zlokalizowana w
Holandii, pracuje w niej 12 osób spośród których większość posiada przeszłość
zawodniczą w biegach średnio i długo dystansowych. Powstała w 1985 roku założona
przez człowieka, który do dzisiaj kieruje jej wszystkimi działaniami i jest
jednym z najmocniejszych graczy na lekkoatletycznym rynku – Jos Hermes.

A103_profil.jpg

Jos przez wiele
lat prowadził z sukcesami swoją własną kariera sportową. Jako reprezentant
Holandii był w jej reprezentacji na Olimpiadzie ’72 (5 000 m) i ’76 (10 000 m),
mistrzostwach Europy ’74 i ’78 był także właścicielem rekordu świata w biegu
godzinnym od 1976 roku (który utrzymał się aż do 1991 roku). Niestety potem
przyszły problemy ze ścięgnem Achillesa. Zaczęły się już po Olimpiadzie ’76,
jednak Jos próbował zrobić wszystko aby kontynuować swoją karierę. Jesienią ’78
roku planował pobiec w Maratonie Nowojorskim. Niestety nigdy mu się to nie
udało. Na Mistrzostwach Europy w 1978 roku, na siedem okrążeń przed metą w
wyścigu na 10 km – jego ścięgno Achillesa zerwało się a właściwie pękło na pół.
Upadł na ziemię, ale ból nogi nawet nie dorównywał rozczarowaniu jakie wiązało
się z przekreśleniem wszystkich jego planów sportowych.

Dziś, Jos prawie 30 lat
po tamtym wydarzeniu jak mantrę powtarza swoje ówczesne błędy: za duży
tygodniowy kilometraż, za mało planowania, za mało odpoczynku.


Jako młody biegacz Jos wierzył, że
tydzień w tydzień musi trenować więcej, dłużej. Jego najlepsze czasy na 5 i 10
tys m stale się poprawiały im więcej kilometrów na treningach biegał. W
Helsinkach, 30 czerwca 1977, w biegu w którym Samson Kimobwa ustanowił rekord
świata na 10 km Jos był tylko siedem sekund z tyłu. Tylko siedem sekund od
ustanowienia rekordu świata !!! Korelacja pomiędzy dużą liczbą przebiegniętrych
na treningach kilometrów a dobrymi czasami była zbyt oczywista aby mógł ja
zignorować. Jos ignorował zdrowy rozsądek. Był młody, myślał, że niezniszczalny.
I bez żadnych doświadczonych trenerów. W Holandii nie miał nikogo, do kogo
zwrócić mógłby się o poradę. Był całkowicie sam. A poza wszystkim – uwielbiał
biegać.

Dwu-trzy godzinne biegi po lesie blisko jego domu były dla niego
standardem. Kiedy na początku lat ’70-tych zaczął już biegać 240 km tygodniowo
natychmiast chciał wiedzieć jakie to będzie uczucie biegać 320 km tygodniowo.
Mówił: „ – Przecież to oczywiste, że 320 km zrobi ze mnie lepszego biegacza niż
240". Jos nie był szczególnie cierpliwy ale żądny sukcesu, niezmordowany,
wszystko co potrafił to ciężko pracować.

Ale duży tygodniowy kilometraż nie
był tylko wymysłem Josa, był znakiem czasu. Lata ’60-te i ’70-te to były lata
eksperymentów dla biegaczy długodystansowych. Trenerzy i biegacze nieustannie
testowali granice wytrzymałości ludzkiego organizmu. Z Nowej Zelandii
pochodził Arthur Lydiard, charyzmatyczny trener który namówił grupę „chłopaków z
sąsiedztwa" w Auckland do treningów na wyznaczonej przez niego 35 kilometrowej
pętli aby budować na niej wytrzymałość konieczna do zdobywania złotych medali
olimpijskich. Trening Maratoński Lydiarda stworzył w efekcie wielu znanych
zawodników, z których chyba najbardziej znanym był Peter Snell który na
olimpiadzie w Rzymie (’60) i Tokio (’64) zdobył trzy złote medale na 800 m (’60,
’64) i 1500 m (’64) i dwukrotnie złamał rekord świata na jedną milę. System
Lydiarda spowodował rewolucję w kilometrażu w Europie i Ameryce. Jos
entuzjastycznie zaadaptował do swojego treningu wszystkie zalecenia Lydiarda.

„ – Czytałem w różnych magazynach co na treningach robią David Bedford,
Brendan Foster (gwiazdy Angielskiego świata długodystansowego) i to wszystko
koncentrowało się na bieganiu więcej i więcej. Wiec pomyślałem że jestem na
dobrej drodze realizując ten mój superwysykokilometrażowy plan".
A103_hippi.jpg
A by
sprostać swoim założeniom – 45 km dziennie, 320 km w tygodniu – Jos trenował
trzy razy dziennie. Pomiędzy treningami prysznic, spanie, jedzenie. I to
wszystko. Tak wyglądało jego życie pomiędzy 1971 i 1978 rokiem, w czasie kiedy
był w wieku 21-28 lat.
Naturalnie były dni w których Jos czuł się świetnie i
trening upływał bez wysiłku. Ziemia wydawała się miękka i lekka. W innych
dniach, kiedy wiał wiatr, temperatura spadała poniżej zera, zajmowało mu czasem
i pół godziny aż poczuł się rozgrzany.
Mimo, że jego życie było bardzo
monotonne nie nudziło mu się nigdy, zawsze miał wiele planów, ambicji.


Myślałem o mojej przyszłości. Mój ojciec zawsze miał odmienne podejście od
mojego. Kiedy byłem chłopcem kazał mi zawsze pokazywać szacunek dla
przełożonych. Ale ignorowałem te jego rady. Na przykład walczyłem z zasadami
narzuconymi w latach ’70-tych przez Holenderską federację lekkoatletyczną (w
tamtych czasach lekkoatletyka uważana była za sport amatorski) dotyczącymi
pieniędzy, sponsoringu. Oczekiwali ode mnie bycia najlepszym ale nie chcieli mi
za to płacić. Ojciec oczywiście kazał mi siedzieć cicho".


Jos pochodzi z
Nijmegen. Na początku chciał być kolarzem ale ojciec wytłumaczył mu, że to zbyt
drogi sport. Dobry rower, podróże na wyścigi były nieosiągalne dla jego rodziny.
W wieku 14 lat odkrył bieganie długodystansowe. Od razu zorientował się, że w
porównaniu do swych kolegów ma talent. Zaczął wygrywać wyścigi juniorskie w
kraju i za granicą.

„Bieganie dawało mi wolność, jak nic innego do tej pory.
Nikt mi niczego nie kazał, byłem zależny tylko od swoich własnych
osiągnięć.

Jos nadal
uwielbia rozmawiać o bieganiu. Jego pasja widoczna gdy się go obserwuje podczas
zawodów. Jego kontakt z zawodnikami, uważne wybieranie miejsca na stadionie w
którym się ustawi, kiedy ocenia co który zawodnik chce usłyszeć: „Niektórzy
potrzebują tylko cichą podpowiedź, innych stymuluje krzyk, z każdym jest
inaczej".

Pasjonują go nowe rekordy, przez ostatnie lata był naocznym świadkiem
wielokrotnego ich bicia na 5 i 10 km, wszystko dzięki Haile i Kennenisie. Jeśli
pojedziecie gdzieś na zawody gdzie biegnie jeden z nich – nie będziecie
potrzebowali dużo czasu aby zauważyć Josa.

Kiedy Jos zakończył swoją
zawodnicza karierę, (jego ścięgno Achillesa okazało się nie do wyleczenia) był
jeszcze młodym ale doświadczonym biegaczem. Zawsze chciał pomagać innym
biegaczom, trenować ich, to było zresztą to co wyobrażał sobie czym zajmować się
będzie kiedy zakończy zawodnicze bieganie. Chciał pomagać młodej generacji
holenderskich biegaczy w uniknięciu jego błędów.

W połowie lat ’80 tych
świat lekkoatletyczny przeszedł na zawodowstwo. I wtedy okazało się, że biegacze ,
którym pomagał Jos bardziej potrzebowali kogoś kto zajmie się ich kontraktami ze
sponsorami, gażami za start, zorganizowaniu opieki medycznej niż doradzaniu w
treningu. I tak Jos stał się sportowym managerem.

A103_524.jpg

Źródło: Jim Denison: The Greatest: Haile Gebrselassie

Możliwość komentowania została wyłączona.